Mówcie mi Bezprym

Grażyna Bąkiewicz, Mówcie mi Bezprym, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2016 
 
Bezprym – pierworodny syn Bolesława Chrobrego, który wbrew panującemu zwyczajowi nie został następcą ojca. Dlaczego nie zasiadł po nim na tronie? Tego nie wiemy. 
 
Polscy kronikarze – Gall Anonim, Wincenty Kadłubek i Jan Długosz – milczą na ten temat. Co więcej, w ogóle pomijają Bezpryma w swoich pismach. Podobno słynął z okrucieństwa, ale to chyba nie powód, by wymazać go z historii, okrutników było przecież wielu.   
 
Ostatnio jednak los uśmiechnął się do Bezpryma. Przez wieki traktowany po macoszemu, dziś w piśmiennictwie wiedzie prym wśród polskich władców (bo jednak przez chwilę był jednym z nich). Doczekał się obszernej monografii i kilku artykułów. Nic więc dziwnego, że trafił też do literatury dla młodego czytelnika.  
 
Zapomniany książę ożył na kartach książki Grażyny Bąkiewicz Mówcie mi Bezprym, i sam opowiedział, w jaki sposób pożegnał się z marzeniami o tronie. 
 
Zacznę – podobnie jak on sam – od imienia. W sumie nie wiadomo, czy Bezprym to imię czy złośliwy przydomek nadany księciu przez młodszego brata i jego popleczników. Oznacza jedno: to ktoś bez prymu, bez pierwszeństwa.  
 
Bezprym – słusznie z resztą – przeczuwa, że tron może wymknąć mu się z rąk. Ta przykra ewentualność niemal całkowicie pochłania jego myśli. Skupiony na zagrożonym dziedzictwie, robi wszystko, by przypodobać się ojcu. Ten widzi jego wysiłki i docenia je. Wiele wskazuje na to, że dostrzega w nim godnego następcę. Jednak misja, z którą wysyła Bezpryma do Rzymu, przerasta możliwości chłopaka. No cóż, w końcu to tylko czternastolatek. 
 
Bezprym – posłużę się jego słowami –„dał się podejść jak mały Jasio”. Przechytrzyli go wytrawniejsi gracze. Książę nie przywozi ojcu korony, co więcej, traci klejnoty (bynajmniej nie te wysadzane drogimi kamieniami) i tym samym szansę na tron, bo nie miałby go komu przekazać. Ojciec nie zdołał zapobiec nieszczęściu syna. A może obaj – i Chrobry, i Bezprym – padli ofiarą knowań księżnej Emnildy, dążącej, by na tronie zasiadł jej własny syn, a nie pasierb? Wszystko to domysły, niewielka liczba źródeł historycznych pozwala fantazjować.  
 
Zagadkowa historia młodego księcia to doskonały materiał na świetną powieść historyczną, którą – moim zdaniem – Mówcie mi Bezprym nie jest. Powstała książka poprawna, podręcznikowa, przekazująca wiele informacji o rozwoju polskiej państwowości i początkach chrześcijaństwa na ziemiach polskich. W książce wiele się dzieje: widzimy codzienne życie na dworze Bolesława Chrobrego, jesteśmy świadkami wizyty cesarza Ottona III w Gnieźnie, towarzyszymy mu w drodze powrotnej i przy okazji poznajemy różnice cywilizacyjne między wciąż jeszcze pogańskim wschodem a chrześcijańskim zachodem. Jednak mimo tak wielu wątków książka nie porywa. Niestety, przez większą jej część akcja ciągnie się niczym wspomniany cesarski orszak z Gniezna do Rzymu.   
 
Bezprym, opisując swoje losy, robi to tak beznamiętnie, jakby był steranym życiem staruszkiem, a nie nastolatkiem. Jego myśli krążące wokół jednego tematu – tronu – nużą. Wybór narracji pierwszoosobowej zawsze jest ryzykowny. Trudno bowiem przekazać emocje; pozostaje sucha relacja – tak jak w tym przypadku.     
 
Trochę razi też stronniczość autorki, która wyraźnie faworyzuje Bezpryma kosztem jego młodszego brata, Mieszka Lamberta. Bezprym to wręcz rycerz bez skazy: odważny, szlachetny i myślący. No, może ksiąg uczonych nie ceni i głowę ma trochę słabą, ale nie ulega wątpliwości, że autorka jest po jego stronie. Mieszko to niezdarny, rozkapryszony maminsynek, fatalny kandydat na władcę.    
 
Każda recenzja jest subiektywną oceną książki. To, co mnie wydaje się wadą, dla innych może być zaletą. Komuś, dla kogo walor poznawczy ma większą wartość niż wartka akcja, książka na pewno przypadnie do gustu.