Trochębajki o Stanisławie Wyspiańskim

Katarzyna Maziarz, Trochębajki o Stanisławie Wyspiańskim, il. Małgorzata Zając, Muzeum Narodowe w Krakowie, Kraków 2018

Jak przedstawić dzieciom genialnego artystę, twórcę obrazów, witraży, polichromii, dramatów? Najlepiej uciec się do tego, co dzieci lubią najbardziej – do bajek.

 324

A że taki twórca był postacią historyczną, w bajkach musi był sporo prawdy. Biograficzna książka o Stanisławie Wyspiańskim jest więc zbiorem „trochębajek”, opowieści, w których świat fantazji miesza się z rzeczywistością.

„Trochębajki” składają się z dziewięciu krótkich rozdziałów. Każdy jest migawką z życia artysty. Tylko w pierwszym głos należy do autorki, w pozostałych oddała go postaciom, które Wyspiańskiego znały. Wspomina go ciotka Joanna Stankiewiczowa, która po śmierci matki przejęła nad nim opiekę, Dziad Proszalny, kolekcjoner sztuki i przyjaciel Feliks Jasieński oraz oburzona bankierowa z Warszawy, która okazała się niegodna portretu.

325

O Wyspiańskim opowiadają też przedmioty, w które autorka tchnęła życie. Mówi zarozumiały piec z bronowickiej chaty, w której pewnej listopadowej nocy panowie z miasta wywijali oberki z chłopami, oraz surdut, Tużurek Anglez, towarzysz Wyspiańskiego w czasie zagranicznych wojaży i swoisty „wentyl bezpieczeństwa” dość emocjonalnego artysty. Słuchamy też bohaterów jego twórczości: zjawy króla Kazimierza Wielkiego uwiecznionego na witrażu i skromnej polnej dziewanny, której wizerunki zdobią ściany kościoła ojców franciszkanów.

326

W konwencjonalnych biografiach wszystkie te postacie stanowiłyby tło poczynań głównego bohatera, tu wysuwają się na plan pierwszy. To one, opowiadając własne historie, przemycają informacje o artyście, jego wyglądzie, zachowaniu, charakterze, zdradzają tajniki jego warsztatu.

Dzięki nim widzimy Wyspiańskiego, jak pracując w Kościele Mariackim, stawia pierwsze kroki jako twórca polichromii i witraży, i jak ukradkiem rysuje Dziada Proszalnego spod tegoż kościoła, a odmawia portretu bogaczce z Warszawy. Gościmy w jego szafirowej pracowni, gdzie szkicuje ogromny witraż, a potem, mocno już schorowany, tworzy cykl pejzaży „Kopiec Kościuszki”. Widzimy, jak na bronowickim weselu z zasłyszanych rozmów i oglądanych obrazów układa wielki dramat narodowy.

327

Zazwyczaj biografie ukazują życie bohatera w porządku chronologicznym – od kołyski, do później starości. Autorka „Trochębajek o Stanisławie Wyspiańskim” wyłamała się z tego schematu. Swym talentem, wiedzą i wyobraźnią udowodniła, że można pokazać czyjeś życie nie po kolei i nie wprost, lecz poprzez dzieje innych postaci i przedmiotów, a więc w sposób niebanalny i jednocześnie bardzo ciekawy.

328

Nie czyniąc z bohatera pierwszoplanowej postaci, autorka przekazała też mnóstwo informacji o czasach, w których żył, i mieście, w którym tworzył. Kraków przełomu wieków jest obecny na kartach „Trochębajek”. Barwny, plastyczny język książki sprawia, że miasto ożywa, widzimy spieszących dokądś ludzi, słyszymy turkot przejeżdżających dorożek, oglądamy miejsca, które oszczędzone przez wojnę od czasów Wyspiańskiego niewiele się zmieniły. Może warto przejść się po Krakowie śladami artysty? Ja spróbowałam

329

Książka została doskonale opracowana graficznie. Nietypowy format, sztywne okładki i nawiązujące do dzieł Wyspiańskiego barwne ilustracje czynią z niej wydawnictwo „trochęalbumowe”. Powstała, pod każdym względem, oryginalna biografia godna genialnego artysty.