Nie ma to jak sąsiedzi

Agnieszka Taborska, Nie ma to jak sąsiedzi, ilustr. Aleksandra Gołębiewska, Wydawnictwo Debit, Katowice 2019

„Jak dobrze mieć sąsiada...” śpiewały przed laty Alibabki, chwaląc korzyści z posiadania kogoś życzliwego za ścianą. Tę samą piosenkę mogliby zaśpiewać mieszkańcy pewnej kamienicy przy ulicy Okrężnej: Dzięcioł, Strusie, Pustułka, Słoń, Wielbłąd, Meduzy, Kangurzyca z Kangurzątkiem, Paw i Gęś, Pchła, Mól Książkowy, Żyrafa, królicza rodzina wielodzietna, Suseł, Sowa, Żółw, Kogut i Smok, którego być może nie ma. Uff, ale ich dużo, a każdy inny.

 316

Mieszkańcy zwykłych kamienic mieszkają we własnych mieszkaniach, mniejszych, większych, urządzonych zgodnie z ich gustem. Ale nie mieszkańcy kamienicy przy ulicy Okrężnej – ta jest niezwykła, tak jak niezwykli są jej lokatorzy. Pochodzą z różnych stron świata, mają różne potrzeby i upodobania. Mogłoby się wydawać, że taka „wielonarodowościowa” wspólnota mieszkaniowa to mieszanka wybuchowa. Nic z tych rzeczy. Mieszkańcy kamienicy żyją w zgodzie… wymieniając się mieszkaniami. Nikt nie może w jednym mieszkaniu zagrzać miejsca, bo każdy z lokatorów ma swoje zwyczaje i potrzeby, a zwyczaje jednego lokatora przygotowują mieszkanie na potrzeby następnego. Nie ma awantur ani przepychanek, wszyscy zgodnie czerpią korzyści z życia w tej przedziwnej wspólnocie.

317

Tylko dwoje mieszkańców się wyłamuje: Żółw, który jest tak wolny, że nigdy nie zdąża zająć wolnego mieszkania, Kogut, który niczym Michał Anioł z Alternatywy 4 pilnuje w kamienicy porządku, i smok, który gdzieś jest, a może go nie ma – w końcu to tylko bajka.

321

Jak wiadomo, każda bajka czegoś uczy. Ta o mieszkańcach kamienicy przy ulicy Okrężnej przekazuje informacje o różnorodności świata zwierząt i zwyczajach niektórych jego przedstawicieli, ale chyba nie to jest najważniejsze. Książka przede wszystkim uczy tolerancji, zgodnego życia z ludźmi, który różnią się od nas wyglądem, charakterem czy sposobem bycia. Zaakceptowanie tych różnic, a także umiejętność brania i dawania są warunkami przyjacielskich relacji z nimi. To nauka niezwykle ważna, bo od najmłodszych lat żyjemy we przeróżnych wspólnotach: w przedszkolnej sali, na podwórku, w szkolnej klasie. Im wcześniej dziecko pojmie zasady rządzące grupą, tym łatwiej poradzi sobie w dorosłym życiu.

318

Autorka, ucząc tolerancji, kładzie nacisk na konieczności utrzymywania dobrych relacji sąsiedzkich. Miejscem, w którym stykają się bohaterowie książki, jest wielorodzinny dom mieszkalny. Większość z nas żyje w takim domu – bloku lub kamienicy. Za ścianą może trafić się nam sąsiad ze wsi, innego miasta, a nawet z odległej części globu – tak dzieje się coraz częściej, bo świat „się zmniejszył”, a ludzie stali się bardziej mobilni. Zapewne nie zamienimy się z nim na mieszkania, ale powinniśmy sprawić, by poczuł się u siebie i mógł niczym Alibabki zaśpiewać „Jak dobrze mieć sąsiada...” zamiast jak Pawlak zakrzyknąć „Kargul, podejdź no do płota!”.

320

Recenzując publikację dla dzieci, nie można pominąć jej szaty graficznej. Z przyjemnością piszę więc, że książka Nie ma to jak sąsiedzi wydana została z wyjątkową starannością. Poręczny format, twarde okładki i błyszczące stronice zapełnione wyrazistymi, kolorowymi postaciami zwierzęcych bohaterów czynią ją miłą dla oka. Tekst i rysunki są tu na równych prawach – na jednych stronach przeważa słowo pisane, na drugich – ilustracje. To sprawia, że przygody mieszkańców niezwykłej kamienicy są dobrą lekturą dla czytelników w różnym wieku: zarówno tych, którzy jeszcze nie znają liter, jak i starszych – samodzielnie czytających.

319