Toruń - miasto piernika, Kopernika i Halika


Siedemnastowieczny poeta Fryderyk Hoffmann twierdził, że w Polsce najlepsze są gdańska wódeczka, krakowska dzieweczka, warszawski trzewiczek i toruński pierniczek. Na temat wódeczki, dzieweczki i trzewiczka nie będę się wypowiadać, ale chyba nie minę się z prawdą, jeśli powiem, że toruńskie pierniki są dziś tak samo smaczne jak ponad trzysta lat temu.  
 
Każdy może przekonać się o tym w dwóch szczególnych miejscach: muzeach piernika.  
 
Pierwsze to „Żywe” Muzeum Piernika przy ulicy Rabiańskiej. Na piętrze wciąż działa szesnastowieczna piekarnia, w której można podpatrzeć, jak mistrz piernikarski wypieka pierniki wedle receptury sprzed setek lat. Kto chce, może mu pomóc: dodać miód, korzenne przyprawy, rozwałkować ciasto… a na koniec dostać „list wyuczony”, czyli świadectwo odbytej praktyki piekarskiej. Praktyki nie odbyłam, bo zabrakło mi czasu. 
 
001
Kamienice przy ulicy Rabiańskiej. Po prawej stronie szyld „Żywego" Muzeum Piernika.
 
Jedno muzeum piernika w mieście słynącym z pierników to za mało. Przy ulicy Strumykowej jest drugie – Muzeum Toruńskiego Piernika. Zwiedziłam je dokładnie i z ogromną przyjemnością. Chociaż w jego nazwie nie ma wyrazu „żywe”, ono żyje. Oprowadza po nim mistrz piernikarski w białym fartuchu, za ladą kręci się przekupka, Gustaw Wesse opowiada dzieje swego rodu i fabryki pierników. Cuda multimedialne pozwalają świetnie się bawić nie tylko dzieciakom. Można też własny pierniczek upiec, a przy okazji poznać „zapach tradycji i smak historii”, bo zwiedzanie tego muzeum to podróż „z piernikiem przez wieki” – od średniowiecza do PRL-u.    
 
Zacznijmy od początku… o którm niewiele wiadomo. Skąd wzięły się sławetne toruńskie pierniki w kształcie sześciu połączonych medalionów zwane katarzynkami? Kto pierwszy dodał do mąki miód i korzenne przyprawy? Być może było tak, jak mówią legendy. Przed wiekami była sobie Kasia, córka toruńskiego piekarza. Ojciec zachorował i dziewczyna sama musiała wypiekać pierniki. Rozpaliła ogień, zagniotła ciasto i tylko foremek nie mogła znaleźć. Wzięła więc kubeczek i wycięła z ciasta okrągłe medaliony. W piecu sześć medalionów połączyło się ze sobą, i tak powstały katarzynki. Inna legenda mówi, że Kasia piekła pierniki dla króla. Pszczoły poradziły jej, by do ciasta dodała miód. Wyszły pyszne ciasteczka, które dziś nie tylko królowie jadają.    
 
003
 
Toruńscy piernikarze nigdy nie utworzyli odrębnej organizacji cechowej, zrzeszeni byli w „cechu piekarzy chleba miękkiego i nieważonego”, niemniej ich status był dosyć wysoki. Nie każdy mógł zostać mistrzem piernikarstwa. Było to rzemiosło dla wybranych i zazwyczaj w Toruniu jednocześnie działało tylko czterech mistrzów. Aż do początków XIX wieku wypiekali pierniki ręcznie. Do pomocy mieli czeladników, kształcili też uczniów, którzy musieli złożyć przysięgę:  
 
„Ja, zdrowy na ciele i umyśle, nie nicpoń ni złodziej, wzrostu słusznego, 
rodu zacnego, stanu wolego, przysięgam: 
praw cechu jeszcze mi nieznanych przestrzegać, 
takowoż trunków, co w czerep uderzają, nie spożywać, 
instrumenta do wypieku pierników w czystości utrzymywać, 
ciasta nie podjadać, 
gryzonie wypędzać, 
tajemnicy receptury dochowywać.
A gdybym przeciw przysiędze wystąpił, wszelakim karom ochotnie się polecam”.
 
Przepis na korzenne ciasteczka owiany był więc tajemnicą, a nauka u mistrza trwała bardzo długo.
 
004
 
005
Najstarszy zachowany przepis na toruńskie pierniki.
 
Mistrzowie zazdrośnie strzegli swojej wiedzy, bo wyrób i sprzedaż pierników był źródłem pokaźnych dochodów. Piernikarze szybko stali się więc miejscową elitą. Najzamożniejszymi rodami piernikarskimi byli: Thomasowie, Ruchniewiczowie i Wesse. 
 
012
 
009
 
008
 
W XVIII wieku przedstawiciel tego ostatniego, Jan Wesse, został właścicielem warsztatu piernikarskiego i rozpoczął budowę rodzinnej firmy. Jego dzieło kontynuowali następcy: syn Andrzej i wnuk Gustaw. Pod koniec XIX wieku Gustaw jako pierwszy w mieście zrezygnował z ręcznego wypiekania pierników i przekształcił warsztat w nowoczesną fabrykę. Wyroby Wessego docierały do odległych zakątków świata – toruńskie pierniki jedli smakosze w Turcji, Japonii i Chinach. Sto trzydzieści lat później w budynkach dawnej fabryki Wessego powstało Muzeum Toruńskiego Piernika. 
 
 002
 
Przez lata piernik uważany był za smakołyk niedostępny dla każdego. Korzenne ciasteczka przed pieczeniem wkładano do drewnianych form lub wykrawano je metalowymi foremkami w różnych kształtach. Gotowe pokrywano lukrem lub płatkami złota. Pięknie zdobione pierniki często były wykwintnym prezentem lub elementem dekoracyjnym. Wierzono też w ich właściwości lecznicze. 
 
006
 
007
 
Tradycyjnym miejscem sprzedaży pierników od średniowiecza do początków XIX wieku były kramy na parterze staromiejskiego ratusza. W XIX i na początku XX wieku pierniki sprzedawane były w sklepach firmowych, już nie tylko w Toruniu, lecz także w innych polskich miastach. Pierniki pakowno w metalowe ozdobne puszki.  
 
010 
 
A potem nadeszły czasy nam bliskie – kobieta za ladą, czyli sklep w PRL-u   
 
011
 
i klubokawiarnia: ładowskie meble, wełniane sumaki, kolorowe szkło… 
 
013
 
 
Drugim, obok piernika, symbolem Torunia jest Mikołaj Kopernik, który tak naprawdę z Toruniem nie miał wiele wspólnego. Owszem, urodził się tu i spędził pierwsze lata życia, ale potem pojechał na studia do Krakowa i do Włoch, a po powrocie osiadł w Olsztynie i Fromborku... i tyle go w Toruniu widzieli. Ale trzeba przyznać, że za torunianina całę życie się uważał. 
 
016
 
Do końca nie wiadomo, gdzie dokładnie wielki astronom przyszedł na świat. W XVIII wieku przyjęto, że była to kamienica stojąca dziś przy ulicy Kopernika 30. Ówczesny burmistrz Torunia kazał wybudować przed nią drewnianą piramidkę, którą przyozdobił modelem kuli ziemskiej. Cegłę z kamienicy posłano do Puław do tworzonego przez Izabelę Czartoryską muzeum. Kamienicę odwiedził Napoleon, a także Fryderyk Chopin, który opisał ją w liście do przyjaciela Jana Matuszewskiego, nie przebierając w słowach:
 
„…widziałem cały ten dom, całe to miejsce, lubo teraz nieco sprofanowane. Wystaw sobie, kochany Jasiu, w owym kącie, w tym pokoju, gdzie ten słynny astronom życiem uradowany został, stoi łóżko jakiegoś Niemca, który pewno, objadłszy się kartofli, nieraz dość częste puszcza zefiry, a po owych cegłach, z których jedną z wielkimi ceremoniami do Puław posłano, niejedna łazi pluskiewka.Tak to, mój Bracie! Niemiec na nic nie zważa, kto w tym domu mieszkał…”
 
019
 
Dziś uważa się, że wielki astronom przyszedł na świat w kamienicy przy ulicy świętej Anny (dziś ul. Kopernika) 17. Tak w 1881 roku ustalił pewien niemiecki historyk amator. W 1923 roku na elewacji tego domu umieszczono tablicę z napisem: „Tu urodził się Mikołaj Kopernik / 19 lutego 1473 roku / Wstrzymał Słońce ruszył Ziemię / polskie go wydało plemię”. Po odnowieniu kamienicy w 1960 roku tablicę umieszczono w sieni. 
 
Wszystko jedno, w której kamienicy mały Mikołaj ujrzał światło dzienne. Wyglądała zapewne tak, jak wszystkie inne kamienice należące do bogatych toruńskich kupców. Wzniesiona z czerwonej cegły, dzieliła się na część mieszkalną – parter i pierwsze piętro, oraz magazynową – wyższe kondygnacje. Był tam zapewne i kantor ojca Mikołaja, który handlował płótnem i miedzią transportowaną Wisłą do Gdańska.  
 
096 
 
Muzeum – Dom Kopernika zajmuje dwie kamienice przy dawnej ulicy świętej Anny: okazałą budowlę pod numerem 15 oraz stojącą obok skromniejszą kamieniczkę pod numerem 17. Obie są doskonałymi przykładami miejskiej architektury gotyckiej. 
 
097 
 
Niewiele tam pamiątek po wielkim astronomie. W jednej z sal wyeksponowano przyrządy astronomiczne i matematyczne, m.in. cyrkiel… Jana Heweliusza. W innym pomieszczeniu urządzono pracownię uczonego – być może tak wyglądały gabinety obu astronomów.
 
095
 
Spory wokół Kopernika nie ograniczają się tylko do miejsca jego narodzin. Nie wiadomo też, kim był – Polakiem czy Niemcem? Jego rodzice, jak inni osadnicy, przybyli do Torunia ze świata: matka z Westfalii, ojciec ze Śląska. Mikołaj urodził się w Toruniu, gdy ten akurat należał do Polski, ale w domu mówił po niemiecku. Za Niemcami chyba jednak nie przepadał, bo gdy wydoroślał, bronił przed Krzyżakami olsztyńskiego zamku. Był więc wiernym poddanym polskiego króla.

Sam Mikołaj Kopernik wielokrotnie podkreślał, że jest torunianinem. Na karcie tytułowej swego największego dzieła De revolutionibus orbium coelestium do imienia i nazwiska dodał przydomek: Torinensis (torunianin). To chyba rozstrzyga spór. Wciąż jednak pozostaje zagadką, czy Kopernik był kobietą.

Mieszkańcy Torunia szczycą się swoim rodakiem. Przed ratuszem stoi jego pomnik – jeden z symboli miasta. Na pomysł uhonorowania astronoma wpadł Stanisław Staszic. Kamień węgielny wmurowano w 1809 roku, ale sam pomnik stanął niemal pół wieku później, w znacznej mierze ze składek społecznych. Wykonał go berliński rzeźbiarz Fryderyk Abraham Tieck. Na cokole widnieje łaciński napis: „Mikołaj Kopernik, torunianin. Poruszył Ziemię, wstrzymał Słońce i niebiosa”.
 
020
 
Mierzący dwa i pół metra astronom odziany jest w profesorską togę. W jednej ręce trzyma astrolabium, drugą wskazuje niebo. Według niektórych ten badacz gwiazd czasami schodził na ziemię, a nawet pod jej powierzchnię. Podobno założył pierwszy w Toruniu wodociąg, co symbolizuje umieszczona na cokole pomnika studzienka w kształcie delfina.
 
0103
 
Kopernik przetrwał też jako patron Planetarium (weszłam i wyszłam – chyba nie lubię patrzeć w gwiazdy) i toruńskiego uniwersytetu
 
065
 
 
Gdy ktoś pytał go, kim jest, odpowiadał, że argentyńskim gauchem urodzonym u Toruniu. O kim mowa? O Tonym Haliku, najbardziej znanym polskim globtroterze. Jako podróżniczka – choć znacznie mniejszego formatu – poświecę mu trochę miejsca.  
 
Pochodził z niewielkiego polskiego Torunia, ale od małego głodny był świata i chciał go zwiedzać. Już w gimnazjum marzył o dalekich wyjazdach i szpilkami zaznaczał na mapie kraje, które zamierzał odwiedzić. Jako nastolatek przystąpił do realizacji swych pragnień. Zaczął od ucieczki z domu, by jako flisak spławiać drewno na Wiśle. No i spłynął razem z tym drewnem, ale szybko wrócił pod eskortą straży granicznej. Ta pierwsza porażka go nie zniechęciła. 
 
„…Każdy urodził się pod jakąś gwiazdą, złą czy dobrą: gwiazdą przeznaczenia… Ja urodziłem się, tak przynajmniej mi się wydaje, pod gwiazdą przygody. Ale powodzenie musiałem sobie sam zdobywać, nie spadło mi ono z nieba. Trzeba było łapać każdą okazję i walczyć, naginać ją do swego życzenia i zmusić, by przygoda się udała… całe życie grałem o najwyższą stawkę. I wygrałem, bo przegrać można tylko raz. Dziś, gdy spoglądam w przeszłość, jak w kalejdoskopie pojawiają się obrazy wspomnień, niecodzienni ludzie, przygody, miejsca, do których dotarłem, niebezpieczne sytuacje i radosne chwile, które przeżyłem bo miałem ze sobą szczęście – przyjaciela”.
 
090
 
W 1948 roku Halik, wraz z poznaną podczas wojny żoną Pierrette, wyemigrował do Argentyny. Przyjmując argentyńskie obywatelstwo, swoje polskie imiona, Mieczysław Sędzimir, zamienił na bardziej międzynarodowe. Został Antoniem, dla przyjaciół – Tonym.   
 
W 1953 roku Tony rozpoczął ponadtrzydziestoletnią współpracę z amerykańską telewizją NBC, co pozwoliło mu zwiedzić niemal wszystkie zakątki świata. W redakcji miał opinię nieustraszonego człowieka od zadań specjalnych. Jeździł po całej Ameryce Łacińskiej i filmował konflikty zbrojne. 
 
023
 
Podróż życia odbył w latach 1957–1961. Dżipem przemierzył kraje Ameryki Południowej i Północnej – od Argentyny po Alaskę. Towarzyszyli mu żona i pies Wally, a także urodzony podczas wyprawy syn Ozana, który imię otrzymał na cześć indiańskiego wojownika.   
 
022
 
Swoją drugą żonę, Elżbietę Dzikowską, Halik poznał w Meksyku w 1974 roku. Elżbieta była wówczas dziennikarką miesięcznika „Kontynenty”. Do Meksyku pojechała, by przeprowadzić z Tonym wywiad. Wcześniej zobaczyła go w telewizji, i nie była nim zachwycona:
 
„Spotkaliśmy się na Kongresie Międzynarodowego Stowarzyszenia Amerykanistów, ale widziałam go już wcześniej na ekranie czarno-białego telewizora «Wisła», gdzie w programie «Klub sześciu kontynentów» opowiadał o skoczkach z Acapulco. Pomyślałam wtedy: jaki śmieszny facet! I wyłączyłam telewizor”. 
 
089
 
Na żywo Tony okazał się bardziej interesujący. Tak bardzo ujął ją inteligencją i błyskotliwością, że wkrótce nie mieszkał już w Meksyku, lecz w Warszawie na Inflanckiej – razem z Elżbietą. Byli świetnie dobraną, kochającą się parą. Doskonale się uzupełniali. Rozrywkowy Tony miał skłonność do konfabulacji: nie wszystkie przygody, o których pisał i mówił, naprawdę mu się przydarzyły. Twardo stąpająca po ziemi Elżbieta pilnowała, by zbytnio nie fantazjował. 
 
024
 
Elżbieta i Tony byli parą najsłynniejszych polskich podróżników. Swą pasją dzielili się z tymi, którzy nie mieli szczęścia urodzić się pod gwiazdą przygody. W ich domu powstawały popularne programy telewizyjne: Tam, gdzie pieprz rośnie, Tam, gdzie kwitną migdały, Tam, gdzie rośnie eukaliptus, Tam, gdzie pachnie wanilia oraz Pieprz i wanilia.  
 
025
 
Oboje zostali uhonorowani medalem za „Zasługi dla miasta Torunia” za film Tony’ego o Toruniu nakręcony dla telewizji amerykańskiej.  
 
027
 
Po śmierci Tony’ego 23 maja 1998 roku Elżbieta Dzikowska zaczęła zwiedzać Polskę. Plonem tych podróży stał się cykl programów telewizyjnych Groch i kapusta oraz przewodniki Groch i kapusta, czyli podróżuj po Polsce! – podróżuję, Pani Elżbieto, podróżuję!
 
026
 
W styczniu 2003 roku dzięki staraniom Elżbiety Dzikowskiej w Toruniu utworzono Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika. Za drewnianymi drzwiami dawnego spichrzu przy ulicy Franciszkańskiej kryją się wszystkie kraje świata, które Tony przez pół wieku przemierzał sam lub w towarzystwie żon. 
 
021
 
028
Zbiory są wciąż wzbogacane o eksponaty z zamorskich podróży Pani Elżbiety.  
 
 
Jan Długosz w swoich Rocznikach pisał: „Toruń przepięknymi budowlami i dachami z cegły palonej lśniącymi tak znamienity, że nic mu chyba pięknością, położeniem i blaskiem świetnym dorównać nie zdoła”. 
  
 094
 Toruńska starówka oraz ruiny krzyżackiego zamku od 1997 roku
są na Liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO.  
 
W pełni się z nim zgadzam. Po wąskich uliczkach można chodzić i chodzić i nie ma się dosyć – wszak Toruń to „gotyk na dotyk”: co krok to kościół, bramy i baszty, kamienice z czerwonej cegły, ale i białych, bogato zdobionych też nie brakuje. A jeśli jeszcze pogoda dopisze – tak jak mnie się udało – to nie ma wspanialszej (grudniowej) wycieczki.
 
082
 
087
 
092
 
093
 
0102
 
 0104   088
 
Podoba nam się to czy nie, Toruń zawdzięczamy Krzyżakom. W XIII wieku osiedli na nieopatrznie oddanej im ziemi chełmińskiej i przystąpili do jej zabudowy. Toruń był jednym z pierwszych założonych przez nich miast. Twarde krzyżackie rządy sprzykrzyły się jednak mieszczanom, którzy w 1454 roku zburzyli siedzibę zakonu (ogromny zamek – wielka strata dla dzisiejszych turystów), a jej mieszkańców wyrzucili precz. I tak przez stulecia w Toruniu mieszały się wpływy polskie i niemieckie, a także współistniały dwie religie: katolicka i protestancka.
 
Od czasu do czasu po Toruniu przemykali się i Żydzi. W XIX wieku w pięknej kamienicy mieszkał rabin Zwi Hirsch Kalischer, prekursor ruchu syjonistycznego.
 
083
 
084
 
Najokazalsze i najcenniejsze zabytki architektoniczne Torunia skupiają się na Starym Mieście. Centralnym jego punktem jest rynek – miejsce handlu, uroczystości, turniejów i kaźni skazańców. Został wyznaczony w drugiej połowie XIII wieku. Funkcje reprezentacyjne pełniła jego zachodnia część, zwana placem turniejowym, resztę rynku zajmowało targowisko.
 
Pośrodku rynku zaczęto wznosić budynki miejskie i handlowe, które z czasem przekształciły się w istniejący dziś ratusz. Zachowany do dziś potężny ceglany gmach – bardziej przypominający krzyżacki zamek niż siedzibę rajców – powstał pod koniec XIV wieku.
 
029
 
Na początku XVII stulecia ratusz otrzymał nową szatę w stylu renesansu niderlandzkiego, a jego wnętrza przebogaty wystrój. Wiek później niemal wszystko spłonęło podczas oblężenia miasta przez Szwedów. Zachowały się tylko wypalone ściany. Ratusz odbudowano, ale już nigdy nie powrócił do dawnej świetności. Od początku XX wieku władze Torunia dzieliły jego pomieszczenia z Muzeum Miejskim. Po II wojnie światowej muzeum stało się ich jedynym właścicielem.    
 
030
 
Rynek otaczają zabytkowe kamienice, między innymi okazały Dwór Artusa, który wybudowano pod koniec XIX wieku w miejscu poprzedniego, czternastowiecznego. Budynek był siedzibą toruńskich bractw żeglarskich i kupieckich. Sama przynależność do nich nie dawała jeszcze prawa wejścia do dworu. By móc raczyć się trzy razy dzienne piwem, należało wnieść stosowną opłatę. Zabronione było jednak narzekanie na jego jakość i rozbijanie kufli. 
 
033
 
Przez wieki w Dworze Artusa gościli królowie polscy, szwedzcy, wielcy mistrzowie, carowie i inni wielcy ówczesnego świata. W 1466 roku podpisano w nim pokój toruński kończący trzynastoletnią wojnę z krzyżakami. W XVII wieku renesansowy budynek należał do najpiękniejszych w Toruniu. Niestety, podobnie jak ratusz spłonął podczas wojny ze Szwedami. Dziś Dwór Artusa jest siedzibą Centrum Kultury. 
 
Z Dworem sąsiaduje pałac Jakuba Meissnera, siedemnastowiecznego burmistrza toruńskiego i wielokrotnego burgrabiego królewskiego. 
 
034
 
W zachodniej pierzei rynku wznosi się kościół pw. Świętego Ducha. Późnobarokowa świątynia zwana jest też kościołem akademickim. Wzniesiono ją w połowie XVIII wieku jako zbór ewangelicki. Od 1945 roku kościół jest w rękach jezuitów. 
 
031
 
We wschodniej pierzei rynku stoją kamienice odrestaurowane w 1973 roku podczas Roku Kopernikowskiego. Wśród nich jest Kamienica pod Gwiazdą, uchodząca za najpiękniejszą. Jej nazwa pochodzi od umieszczonej nad szczytem złotej gwiazdy. Dzięki bogato zdobionej stiukowymi ornamentami fasadzie możemy wyobrazić sobie, jak za dawnych czasów wyglądały najbogatsze domy w mieście. 
 
079
 
Pod koniec XV wieku w Kamienicy pod Gwiazdą mieszkał Kallimach, czyli Filippo Buonaccorsi, włoski humanista, pisarz i dyplomata, który – oskarżany o udział w spisku na papieża Pawła II – w Polsce znalazł schronienie. Był wykładowcą w Akademii Krakowskiej, doradcą Kazimierza Jagiellończyka i wychowawcą jego synów. Przyjaźnił się też z rodziną Kopernika. Dziś w Kamienicy pod Gwiazdą jest odział Muzeum Okręgowego poświęcony sztuce orientu. 
 
Z kamienicą sąsiaduje Dom Towarowy. Niegdyś w tym miejscu stała reprezentacyjna Kamienica pod Lwem zwana też Domem Kopernika. To w niej wielki astronom spędził dzieciństwo. Na przełomie XIX i XX wieku wraz z sąsiadującym budynkiem została przebudowana na Dom Towarowy Leisera.  
 
077
 
Przy odchodzącej od rynku ulicy Panny Marii stoi kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny – jedna z największych i najwspanialszych średniowiecznych świątyń w Polsce. Imponuje ogromem, ale zadziwia brakiem wieży.
 
080
 
Pierwotnie był to kościół franciszkanów, których surowa reguła zabraniała wznoszenia wież, dopuszczając jedynie sygnaturki. W latach reformacji znaczenie klasztoru franciszkanów zaczęło maleć i bracia przekazali kościół miastu. Przez lata przechodził z rąk do rąk – był zborem ewangelickim i kościołem bernardynów – aż w połowie XIX wieku stał się samodzielną parafią.  
 
035
 
Wewnątrz znajduje się kaplica grobowa Anny Wazówny, która mimo że pochodziła z królewskiego rodu i była siostrą polskiego monarchy, nie została pochowana na Wawelu. Na przeszkodzie stanęło luterańskie wyznanie królewny.  
 
Nieopodal rynku wznosi się monumentalna gotycka bryła katedry pw. świętych Janów, Ewangelisty i Chrzciciela, w której ochrzczony został Mikołaj Kopernik. To najwspanialszy i najstarszy kościół Torunia. Do jego budowy przystąpiono tuż po lokacji miasta, w drugiej połowie XIII wieku. Do 1466 roku świątynia pozostawała w rękach krzyżackich. W 1530 roku na ponad pół wieku przejęli ją protestanci, potem odprawiano w niej msze zarówno dla katolików, jak i ewangelików. Od 1773 roku stała się kościołem parafialnym Starego Miasta Torunia. 
 
057
 
W 1500 roku na kościelnej wieży zawisł największy średniowieczny dzwon w Polsce i jeden z największych w ówczesnej Europie – Tuba Dei (Głos Boga). Dziś jest używany tylko kilka razy w roku, a – co ciekawe – do jego rozkołysania używa się nóg. 
 
Dzwon powstał ze składek społecznych, niekoniecznie dobrowolnych. W mieście ogłoszono, że wraz ze schyłkiem 1500 roku nastąpi koniec świata. Jedynym sposobem skłonienia Pana Boga, by zmienił plany i zachował ludzkość, jest ofiarowanie mu wielkiego daru. Padło na dzwon. Wystraszeni torunianie nie szczędzili grosza. Tuba Dei zabrzmiał po raz pierwszy w nocy z 31 grudnia 1500 na 1 stycznia 1501 roku i uchronił świat przed kataklizmem.
 
Na południowej ścianie wieży wisi też trochę starszy od dzwonu zegar flisaczy. Skierowany ku Wiśle regulował prace flisaków na rzece. Zegar nazywany jest Digitus Dei (Palec Boży), co ma związek z jego nietypowym wyglądem. Na malowanej miedzianej tarczy jest tylko jedna wskazówka godzinowa zakończona dłonią i palcem – Bożym.   
 
058
 
Tuż obok kościoła świętych Janów biegnie ulica Żeglarska. W średniowieczu była najbardziej reprezentacyjnym traktem miasta, nazywanym Traktem Królewskim. Otwierała go Brama Żeglarska, przy której witano przybywających do Torunia władców. Dostojni goście otrzymywali klucze do miasta, brali udział w mszy w kościele świętych Janów i dopiero potem udawali się na rynek – do ratusza. 
  
047
 
056
 
Nic dziwnego, że wzdłuż ulicy Żeglarskiej powstawały kamienice najbogatszych rodzin. Najokazalszą był pałac Dąmbskich – barokowa rezydencja zbudowana pod koniec XVII wieku przez biskupa kujawskiego Kazimierza Stanisława Dąmbskiego. Do budowy pałacu wykorzystano mury stojących tu od XV wieku dwóch kamienic. Budynek pozostawał w rękach Dąmbskich do końca XVIII wieku. W 1815 roku w kamienicy utworzono Hotel de Danzig, cieszący się nie najlepszą sławą, a potem kasyno oficerskie. Usunięto wtedy większość zdobień. Po II wojnie światowej przez ponad dwadzieścia pięć lat kamienicy przywracano dawny wygląd.   
 
055
 
Fasadę zdobią bogate stiukowe ornamenty roślinne oraz portal nad wejściem. Do wnętrza wiedzie przedproże, czyli parterowy taras ze schodami i balustradą. Tak przed wiekami wyglądały wszystkie budynki wzdłuż ulicy Żeglarskiej. 
 
Na tyłach katedry świętych Janów stoi kamienica będąca – pod względem wyglądu – przeciwieństwem pałacu Dąmbskich. To Dom Eskenów, masywny gmach z czerwonej cegły. Pierwotnie w tym miejscu stały dwie gotyckie kamienice, które pod koniec XVI wieku zostały przebudowane na renesansowy pałac dla zamożnej, pochodzącej z Francji rodziny Eskenów. Ozdobą surowych murów był rzeźbiony portal z herbem właścicieli. 
 
061
 
Na początku XIX wieku budynek trafił w ręce firmy kupieckiej, która zamieniła go w spichlerz. Dziś w Domu Eskenów jest Muzeum Okręgowe. 
 
Ulica Ciasna – uważana za najstarszą ulicę, powstałą jeszcze przed lokacją Torunia – wiedzie do ulicy Mostowej, którą do miasta wkraczały kupieckie karawany jadące na północ, do Gdańska. Wokół ulicy, oprócz kupieckich domów, stanęły więc magazyny i spichrze. Jednym z nich był Spichrz Szwedzki, największy renesansowo-barokowy spichrz wzniesiony na początku XVIII wieku i sto lat później rozbudowany na potrzeby twierdzy toruńskiej. Dziś mieści się w nim hotel z oryginalnie zdobionymi oknami.   
 
053
 
054
 
Ulica Mostowa kończy się (albo zaczyna) Bramą Mostową, najmłodszą z toruńskich bram. Wzniesiono ją na początku XV wieku. Od innych różni się zaokrąglonymi narożami.
 
074
 
Prowadził do niej most przez Wisłę, najpierw pontonowy, a od 1500 roku stały. Wielokrotnie niszczyły go powodzie. Za każdym razem stawiano go na nowo, aż w końcu nie woda go pokonała, lecz ogień. Po pożarze w drugiej połowie XIX wieku zrezygnowano w jego odbudowy. 
 
W dawnych wiekach Toruń otoczony był solidnym czterokilometrowym murem obronnym z pięćdziesięcioma czterema basztami, jedenastoma bramami i dwoma barbakanami. Wojnom i rozbiórkom oparł się kilometrowy odcinek muru, poprzetykany dziewięcioma basztami i trzema bramami. Resztki dawnych fortyfikacji leżą nad samą Wisłą.
 
052
 
Wzdłuż murów ciągnie się Bulwar Filadelfijski. Chodziłam po nim w tę i z powrotem i nie miałam dosyć. Dzięki tym niekończącym się spacerom przekonałam się, że zimowe miesiące mogą być doskonałą porą na wycieczkę. Mróz ściskał, słońce świeciło, niebo było granatowe, no i te drzewa – gołe gałęzie o fantazyjnych kształtach rzucały cienie na ceglane ściany.    
 
064
W latach 1969–2001 z Bulwaru Filadelfijskiego na Kępę Bazarową pływała słynna toruńska łódka spacerowa „Katarzynka”,
upamiętniona w pierwszych scenach filmu Rejs
 
Przejdźmy się bulwarem wzdłuż miejskich fortyfikacji. Najsłynniejszą basztą broniącą Torunia – szczęśliwie zachowaną do naszych czasów – jest Krzywa Wieża. Swą nazwę zawdzięcza niemal półtorametrowemu odchyleniu od pionu. Chociaż sprawia wrażenie, że zaraz runie, wieża stoi już siedemset lat. W ciągu swego długiego żywota pełniła różne funkcje: była karcerem dla kobiet i domem mieszkalnym. Dziś jest atrakcją turystyczną.  
 
044
 
Jak każde budowlane dziwadło Krzywa Wieża porusza wyobraźnię. Jest między innymi bohaterką legendy o nazwie miasta. Miała zagrozić swemu budowniczemu, że runie, jeśli jej nie wyprostuje. A on na to: „To ruń”. 
 
Według innej legendy jej odchylenie od pionu jest symbolem złamania reguł zakonnych przez jednego z krzyżaków, który wdał się w romans. Krzywa Wieża może być testem na niewinność dla współczesnych torunian i turystów obojga płci. Żeby udowodnić, że jest się bez grzechu, wystarczy przywrzeć do jej pochyłej ściany plecami, wyciągnąć przed siebie ręce i wytrzymać tak kilka minut. Jeśli da się radę – droga do nieba stoi otworem.     
075
 
Tuż obok wieży jest chyba najładniejszy z późnorenesansowych toruńskich spichrzy. Pochodzi z XVII wieku, a jego główną ozdobą są kamienne obramowania okien w kształcie worków ze zbożem.  
 
045
 
Dalej jest Brama Klasztorna, zwana też Bramą Świętego Ducha. Wzniesiono ją w pierwszej połowie XIV wieku. Niegdyś prowadziła do szpitala, klasztoru i kościoła benedyktynek położonych za murami miasta. Do dziś przetrwały elementy systemu obronnego: masywne wrota, wnęka na podnoszoną bronę oraz kaszownik – otwór, przez który obrońcy Torunia lali na wrogów wrzątek, zrzucali kamienie lub… sypali gorącą kaszę. W XIX wieku brama została zamieniona na mieszkanie.
 
048
 
Kolejna wieża obronna to Baszta Gołębnik zbudowana w pierwszej połowie XIV wieku, zdobiona gotyckimi blendami wypełnionymi barwną dekoracją. Wystające z jej ścian haki to pozostałości po wojskowych gołębnikach. Gołębie pocztowe umożliwiały komunikację między fortami twierdzy toruńskiej.  
 
 076
 
078
 
O bramach Żeglarskiej i Mostowej już wspominałam. Między jedną a drugą stoi Baszta Żuraw wzniesiona na przełomie XIII i XIV wieku. Zgodnie z nazwą była żurawiem do rozładunku towarów. Na początku XIX wieku połączono ją ze Spichrzem Szwedzkim.  
 
046
 
Następnym ciekawym budynkiem jest Baszta Wartownia, najstarsza z zachowanych baszt miejskich. Pochodzi z XIII wieku; tylko mała wieżyczka na jej szczycie została dobudowana sześćset lat później. 
 
073 
 
Do baszty przylega Dwór Mieszczański – późnogotycki budynek wzniesiony pod koniec XV wieku najprawdopodobniej z cegieł z rozebranego zamku krzyżackiego. To dawna letnia rezydencja Bractwa świętego Jerzego zrzeszającego elitę miasta. W jej wnętrzach organizowano uroczystości miejskie i państwowe, biesiady i turnieje. W pobliskiej fosie w XV wieku urządzono strzelnicę, w której mieszczanie ćwiczyli się w strzelaniu do kura. Bractwo rozwiązano w połowie XVIII wieku, a dwór przeznaczono na cele mieszkalne.  
 
072
 
I w końcu zamek krzyżacki, a właściwie jego nędzne szczątki. Kiedyś wznosiła się tu potężna zakonna twierdza – pierwszy zamek za ziemi chełmińskiej. Krzyżacy postawili go na początku XIII wieku, wykorzystując wały po zniszczonym prasłowiańskim grodzie Postolsko. 
 
051
 
Powstała ogromna warownia, twierdza nie do zdobycia, chroniona przez mury, wieże, bramy i Wisłę. Po bitwie pod Grunwaldem zamek trafił w ręce polskie, ale tylko na rok. Na mocy porozumień pokoju toruńskiego z 1411 roku miasto i zamek znów przejęli Krzyżacy, nie na długo jednak, bo pięćdziesiąt lat później niechętne zakonnikom toruńskie mieszczaństwo zajęło warownię. 
 
050
 
Według legendy trwały właśnie przygotowania do hucznej biesiady z udziałem niewiast. Kilku zbuntowanych torunian przebrało się więc za kobiety, wkradło za mury i podpaliło zamkową wieżę. Stało się to sygnałem do wybuchu antykrzyżackiego powstania. Gdy walki wygasły rajcy miejscy polecili zamek rozebrać, by dumne bogate toruńskie mieszczaństwo już nigdy nie siedziało pod krzyżackim pantoflem. Szkoda, że go zniszczyli. Mogli się jakoś dogadać.
 
086
 
Jak napisałam, po zamku wiele nie zostało. Trochę murów i gdanisko. Tak nazywane były wieże latrynowe wznoszone w większości zamków krzyżackich. Zwykle budowano je nad strumieniami lub rzekami. Służyły przede wszystkim celom „wydalniczym”, ale też obronnym. Nazwa – gdanisko  (lub dansker) – była wyrazem pogardy, z jaką rycerze zakonni odnosili się do mieszkańców Gdańska. 
 
049
 
Nieopodal ruin krzyżackiego zamku, wśród gotyckich zabytków Torunia, stoi niezwykła budowla – gigantyczna modrzewiowa szafa z licznymi szufladami i półkami. Przez jej drzwi – niczym w Opowieści z Narni – można wejść do bajkowego świata. Ta budowla o niezwykłym kształcie jest siedzibą teatru Baj Pomorski. 
 
060
 
Za czasów krzyżackich Toruń szybko się rozwijał. Przybywali osadnicy z Flandrii, Śląska, Westfalii, Łużyc, Kujaw i Wielkopolski. Było ich tak wielu, że na wschód od zamku i Starego Miasta powstało Nowe Miasto. Mieszkali w nim głównie rzemieślnicy trudniący się garbarstwem, kuśnierstwem, wyrobem sukna, murarstwem, kowalstwem i obróbką metali. W 1264 roku Nowe Miasto otrzymało prawa miejskie, miało więc własne władze, pieczęć i herb. Ze Starym Toruniem połączyło się dopiero dwieście lat później.  
 
Centralnym placem Nowego Miasta jest rynek otoczony kamienicami. Wśród dzisiejszych są dwie pamiętające dawne czasy. Obie małe, białe, barokowe, w obu kiedyś mieściły się gospody. W pierwszej, zwanej „Pod Modrym Fartuchem”, bywali flisacy, kupcy i rzemieślnicy, ale gościli też i królowie: Kazimierz Jagiellończyk oraz jego syn i następca, Jan Olbracht.
 
039
 
W drugiej bawili się przedstawiciele cechu murarzy. Dziś jest w niej Galeria i Ośrodek Plastycznej Twórczości Dziecka. 
 
040
 
W XIV wieku na środku rynku stanął ratusz. Obradowały w nim rada i sąd, a w piwnicach siedzieli skazańcy. Po połączeniu Nowego i Starego Miasta ratusz utracił swoje znaczenie. Początkowo stał się magazynem sukna, a w połowie XVII wieku przejęli go luteranie i przekształcili na zbór Świętej Trójcy.
 
037
 
W 1818 roku zbór został rozebrany. Kilka lat później odbudowano go w stylu neoromańskim – i tak szczęśliwie przetrwał do naszych czasów. W latach międzywojennych służył wyznawcom prawosławia, a po drugiej wojnie światowej znów zamienił się w magazyn. Dziś jest świątynią sztuki.   
 
038
Pod dawnym ratuszem siedzi zadziorna przekupka.
 
Luteranie, którzy w XVII wieku przejęli dawny ratusz i utworzyli w nim zbór, pierwotnie modlili się w kościele pw. świętego Jakuba. W XIII wieku stała tu niewielka drewniana kaplica zamkowa. Na początku XIV stulecia nowomiejska parafia potrzebowała nowego, większego kościoła. W 1309 roku biskup chełmiński położył więc kamień węgielny pod budowę nowej, czyli obecnej, świątyni. 
 
043
 
042
 
Na nowomiejskim rynku stoi wózek wypchany gratami.
 
041
 
Upamiętnia miejsce, w którym w połowie lat 60. ubiegłego wieku kręcono zdjęcia do Prawa i pięści, z Gustawem Holoubkiem w roli głównej – filmu o tym, jak oswajaliśmy Ziemie Odzyskane. Już po powrocie do domu dowiedziałam się, że wieczorem koło wózka słychać balladę Nim wstanie dzień. Bardzo żałuję, że jej nie słyszałam. Piękne słowa Agnieszki Osieckiej, muzyka Krzysztofa Komedy, no i fenomenalne wykonanie Edmunda Fettinga:
 
Ze świata czterech stron, z jarzębinowych dróg,
gdzie las spalony, wiatr zmęczony,
noc i front, gdzie niezebrany plon,
gdzie poczerniały głóg, wstaje dzień.
 
Słońce przytuli nas do swych rąk.
I spójrz: ziemia ciężka od krwi, znowu urodzi nam zboża łan,
złoty kurz.
 
Przyjmą kobiety nas pod swój dach.
I spójrz: będą śmiać się przez łzy.
Znowu do tańca ktoś zagra nam.
 
Może już
za dzień, za dwa, za noc, za trzy,
choć nie dziś.
Za noc, za dzień
doczekasz się
wstanie świt…
 
Zapadał zmierzch, gdy zwiedzałam toruńską wieś – skansen położony tuż obok zabytkowych kamienic i kościołów Starego Miasta: wiatrak koźlak i drewniane chaty przewiezione tu z Borów Tucholskich, Kociewia, Kujaw i Kaszub. Pusto, cicho, spokojnie, czyli tak, jak lubię. To miłe, że skanseny nie cieszą się zbytnią popularnością ;-)
 
066
 
068
 
067
 
070
 
069
 
Kończy się dzień i kończy się moja przygoda z Toruniem. Czas wracać.   
 
062
 
 
Pisząc ten tekst, korzystałam z książek:
K. Firley-Adamczak, Stanisław Adamczak, Najciekawsze muzea, cz. 1, DeAgostini, Warszawa 2011.
R. Hrynyk, Skarby Kultury UNESCO, De Agostini Polska, Warszawa 2010.
I.,T. Kaczyńscy, Toruń, Bydgoszcz. Miasta dla ciekawych, Hachette Livre Polska sp. z o.o., Waraszwa 2007.
Polska na weekend, Wydawnictwo Pascal, Bielsko-Biała 2001.
Tony Halik w mundurze Wehrmachtu, rozmowa z Mirosławem Wlekłym, autorem biografii Tu byłem. Tony Halik, „Angora” 2017, nr 16. 
Oraz materiałów informacyjnych dostępnych w zwiedzanych obiektach.
 
grudzień 2015