O Melanii, Melchiorze i panu Przypadku

Roksana Jędrzejewska-Wróbel, O Melanii, Melchiorze i panu Przypadku, ilustr. Paweł Pawlak, Wydawnictwo Bajka, Warszawa 2013 
 
Nieśmiałość niejedno ma imię. W uroczej książeczce Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel i Pawła Pawlaka O Melanii, Melchiorze i panu Przypadku nieśmiałość ma dwa imiona: Melania i Melchior.
 
Melania Kopytko to samotna świnka, która swoją nieśmiałość skrywa pod wielkim kapeluszem i ciemnymi okularami. I choć jest zbyt wstydliwa, by się uśmiechnąć, a nawet zrobić zakupy, to o nieśmiałość nikt by jej nie posądził, tak dobrze ją maskuje. 
 
Melchior Knurek to samotny prosiak, równie nieśmiały jak Melania, który – być może nie znając kobiecych sztuczek – nieśmiałości nie ukrywa. Wręcz przeciwnie, nieśmiałość wychodzi nawet przez dziurki od guzików przy jego sweterku. 
 
030
 
Oboje mieszkają w jednej kamienicy i chętnie by się zaprzyjaźnili, ale jak to z nieśmiałymi bywa – chcieliby, ale boją się… ośmieszenia, odrzucenia. Wprawdzie raz zdobyli się na odwagę i wysłali sobie kartki na Walentynki, ale że kartki były anonimowe, więc się nie poznali. I tak mijaliby się czasem na klatce schodowej „bez jednego chrumknięcia”, gdyby z pomocą nie przyszedł im sąsiad, pan Eligiusz Przypadek. Jak na pana Przypadka przystało, pomógł im przez przypadek. Za sprawą jego ukochanego elektrycznego podgrzewacza do butów (tak, tak, jest coś takiego – niedowiarki niech zerkną na rysunek w prawym dolnym rogu okładki) w kamienicy zgasło światło. W ciemnościach Melania i Melchior – przypadkiem – wpadli na siebie i, jak to mówią, zaiskrzyło między nimi. 
 
Na czwartej stronie okładki czytamy, że historia o Melanii i Melchiorze jest dla nieśmiałych, dużych i małych. Na pewno. Niejeden nieśmiały czytelnik, niezależnie od wieku, odkryje w sobie Melanię lub Melchiora. Niektórzy różnymi sposobami walczą z nieśmiałością, inni się jej poddają. Dla jednych i drugich nieśmiałość jest zmorą, która, utrudniając kontakty z ludźmi, skazuje ich na samotność, sprawia, że nie dostrzegają swych zalet, nie korzystają z życia, udają kogoś, kim nie są, lub zamykają się w czterech ścianach. 
 
031
 
Ale czy jest to historia tylko dla nieśmiałych? Może i ci odważni czegoś się z niej nauczą? Może zrozumieją, że osoby na pozór wyniosłe i nieprzystępne to często niepewne siebie, wstydliwe stworzenia, zmagające się z przypadłością, przez którą cierpią. I czasami wystarczy jeden przyjacielski gest, by wyszły ze swej skorupki. 
 
Historyjka o Melanii i Melchiorze ma optymistyczne zakończenie. Wprawdzie nagłe uczucie nie wyleczyło ich z nieśmiałości – świnki dalej się wstydzą, ale już razem, a nie w samotności. Ich perypetie dają nadzieję, że choć niektórych słabostek nie można całkiem pokonać, to poprawa losu jest możliwa, choćby przypadkiem. 
 
I tu kilka słów należy się panu Eligiuszowi Przypadkowi, który chociaż zjawia się tyko na chwilę, jest to chwila brzemienna w skutki. O doniosłości jego roli w życiu Melanii i Melchiora niech świadczy to, że obok nich pojawia się w tytule książki. Nie tylko w życiu świnek przypadek odegrał niebagatelną rolę. Wielu z nas robi coś, poznaje kogoś, znajduje coś albo gubi przez przypadek. Często, bojąc się skutków złej decyzji, składamy los w jego ręce. Ale czy warto zdawać się na przypadek? Może w następnym roku Melania i Melchior podpisaliby walentynkowe kartki? 
 
Niewielka książeczka, a tak wiele treści. 
 
A ja wcale nie przypadkiem w pierwszym zdaniu napisałam, że książka ma dwoje twórców. Subtelny tekst Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel i pastelowe ilustracje Pawła Pawlaka doskonale się uzupełniają, tworząc prostą, ciepłą opowieść, która skłania do przemyśleń jej czytelników, i dużych i małych.    
 
Książka wpisana na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej.