Opowiadania z dreszczykiem
O północy, na cmentarzu Melchior i Melania – roztaczający woń stęchlizny harcerze w niedzisiejszych mundurkach – pomagają klasowemu jąkale, nad którym pastwią się młodociani sadyści. Tajemnicza żółta karteczka z groźnie brzmiącym napisem ZGINIESZ W ŚRODĘ odmienia życie innego szkolnego ciamajdy. Pojawiające się nie wiadomo skąd ślady pazurów ostrzegają przed popełnieniem głupstwa Kamę, która pragnie „zaginąć”, by skłonić mamę do okazywania czułości. Nieznany chłopiec w granatowej kurtce w wigilię Bożego Narodzenia przekazuje wnuczce wiadomość od zmarłej babci, a czarownica w miejskim parku spełnia życzenie Ani i, przy okazji, psa przybłędy. A jeśli już o psach, to powszechnie wiadomo, że labradory słyną z opiekuńczości wobec młodszych członków rodziny, ale okazuje się, że potrafią też czytać w ich myślach i zawrócić niedoszłego wagarowicza na drogę cnoty.
Psy to niejedne zwierzęta pojawiające się w opowiadaniach. Nocna wędrówka po górach w towarzystwie „niedźwiedzia” i przekonanie o bliskim końcu na ziemskim padole wywołują nagły przypływ braterskich uczuć między nieprzepadającym za sobą rodzeństwem, a zbytnia ciekawość bliźniaczek jest pierwszym stopniem do… piwnicy, w której czai się wąż. W żarłocznego rekina przemienia się sympatyczny w pozoru mały fiacik. Pomrukuje, mlaska i najwyraźniej dybie na życie Piotrka, niechcący zamkniętego w garażu. Blady strach pada na miasteczko Little Orchard, gdy krwiożercza bestia pod osłoną nocy porywa szkolnych kolegów Franka, a może to on ma coś wspólnego z ich zniknięciem?
Opowiadania nie byłyby z dreszczykiem bez duchów, przed którymi w dzisiejszych czasach nie lada wyzwanie: skrupulatnie przygotowany „Weekend z duchami” w leśniczówce nad Czarcim Rogiem niestety nie robi wrażenia na turystach. Wywołując duchy, lepiej jednak zachować rozwagę, bo naprawdę mogą przyjść i zabrać kryształowy świecznik. A jeśli chcemy kogoś wystraszyć, udając ducha, to uważajmy, żeby bardziej nie przestraszyć samego siebie. A może ktoś jest ciekaw, co grasuje na wynajętym poddaszu i nęka jego lokatorów: duch czy sprytny właściciel mieszkania, cierpiący na brak szczęścia do „drugiego człowieka płci przeciwnej”?
Opowiadania z dreszczykiem straszą, ale groza jest łagodzona świetnym humorem lub szczęśliwym zakończeniem, choć tak naprawdę nic nie jest powiedziane do końca albo koniec jest przewrotny, skłaniający do zastanowienia się, pofantazjowania… Byle nie za bardzo, aby nikt nie doświadczył tego, co mała Basia, która z braku innych chętnych zaprasza do zabawy w chowanego wyobraźnię, a ta zaczyna płatać jej figle – „wyobraźnia jest jak rumak”, trzeba ją ujeździć.
Wspaniałym dopełnieniem treści opowiadań jest szata graficzna. Tekst zdobią skromne, czarno-białe rysunki Olgi Reszelskiej. Kolorowa jest okładka. Widnieją na niej krwistoczerwony tytuł, cmentarz o północy, skąpany w księżycowej poświacie i pełen niebezpiecznych stworów, oraz …dwójka dzieci, których uśmiechnięte buzie sugerują, że Opowiadania z dreszczykiem są jednak z przymrużeniem oka.