Tam za dworem, za jeziorem

Tam za dworem, za jeziorem. Pieśni i piosenki ludowe, wybór i oprac. Maria Grażyna Szpyra, Krasnobrodzki Dom Kultury, Krasnobród 2013
 
Tam za dworem, za jeziorem malowany słup, malowany słup
I ścieżeczka była bokiem, szła sierotka szybkim krokiem 
Na swej mamy grób, na swej mamy grób.
 
Ta piosenka o sierocej niedoli dała tytuł zbiorowi pieśni ludowych, wydanemu w 2013 roku przez Krasnobrodzki Dom Kultury. Powstał on dzięki staraniom Marii Grażyny Szpyry i dziewięćdziesięciotrzyletniej Marianny Szpyry, pochodzącej z roztoczańskiej wsi Kaczórki, która pieśni zapamiętała i przekazała młodszemu pokoleniu. Składa się na niego sześćdziesiąt utworów. 
 
We wstępie czytamy: „Pieśń towarzyszyła ludziom od dawna, podczas pracy i wypoczynku, w chwilach radosnych i smutnych, pozwalała zapomnieć o biedzie i niesprawiedliwości społecznej, budziła nadzieję na lepsze jutro. Książka […] jest zbiorem pieśni i piosenek śpiewanych na wsi podczas darcia piór, wicia wianków, wesel, a także bez specjalnej okazji, z potrzeby serca…”.  
 
012
ilustr. Bogusław Orliński
 
Tematyka pieśni jest różnorodna. Najczęstszym tematem jest miłość – motyw wszechobecny w każdej kulturze i każdej formie przekazu. Marzeniem wiejskiej dziewczyny było znalezienie odpowiedniego kawalera, a dążeniem chłopaka – znalezienie odpowiedniej panny. Układano więc o piosenki o zalotach, swatach, pójściem za głosem serca wbrew rozsądkowi i radom doświadczonej stryjny czy wujny. Śpiewano o miłości – tej spełnionej i tej nieszczęśliwej, a nawet grzesznej, zakazanej. Żeby pogrzeszyć, trzeba mieć z kim. Sprytne panny miały sposoby, by utrzymać wybranka: 
 
Jak się Jasio winka napił, przytomność stracił, przytomność stracił, 
Całą nockę swojej Andzi za winko płacił, za winko płacił. 
 
005
ilustr. Teresa Wilbik, Jolanta Marcolla
 
Inna dziewczyna, by zatrzymać kawalera, ucieka się do czynów haniebnych – truje własnego brata. Jednak na niewiele się to zdaje. Chłopak, obawiając się podobnego losu, odchodzi. Skromne, bogobojne panny zdają się na wolę Bożą: 
 
Do kościoła będę chodziła, 
Mszy świętej będę słuchała 
I będę Boga prosiła, 
Żeby cię inna nie chciała. 
 
Ale i chłopcy wabią dziewczyny, szepczą przymilne, puste słowa: 
 
Tam pod pagórkiem woda szeleści, 
Tam młody Janek swoją lube pieści. 
Miłe przysięgi śle jej do ucha, 
a ona słucha, a ona słucha. 
 
 015
ilustr. Zbigniew Kołaczek
 
Choć nie wszyscy zwodzili fałszywymi obietnicami. Jeden z takich prostolinijnych chłopaków bez ogródek mówi kandydatce na żonę – nierobotnej cyganeczce: 
 
Jest tam w polu bicz, nauczy robić 
I brzozowa miotełeczka rano obudzić.
 
Jak łatwo się domyślić, konkurent został odrzucony – szczerość nie zawsze popłaca.
 
002
ilustr. Wanda Orlińska 
 
Grzeszna, zakazana miłość często miała opłakane skutki: Andzia, Kasia czy Marysia traciły „ruciany wianeczek”, pojawiało się nieślubne dziecko. Skrzywdzone dziewczyny często decydowały się na desperacki krok – samobójstwo. Choć czasami przed śmiercią wymierzały sprawiedliwość niewiernym kochankom. Tak zrobiła wzgardzona Cyganka Nanka. Zabiła panicza, który ją uwiódł, a potem:
 
Sama pobiegła nad jezioro w dal. 
Tam na dnie jeziora jest Nanki mogiła, 
Nie będzie ją gnębił smutek ani żal. 
 
 003
 ilustr. Hanna Grodzka-Nowak, Katarzyna Stanny
 
Panny potrafiły też postraszyć zza grobu lub pokornie godziły się z losem: 
 
A jak tobie insza
Jest na sercu milsza, 
Jedź do niej, jedź do niej. 
Ja choć się nie wydam, 
To się ludziom przydam... 
 
006
ilustr. Anna Sędziwy 
 
Czasami kosza dostawał Jasiunio, choć zdarzało się to bardzo rzadko. W ogóle twórcy piosnek byli łaskawsi dla chłopców. Dziewczyna ponosiła konsekwencje wspólnych figlów, cierpiała, płakała, a chłopak wymigiwał się od odpowiedzialności: 
 
Oj, Elijaszu, cóżeś uczynił, 
Teraz wypada, żebyś się żenił. 
Niech ona zginie w jednej godzinie, 
Ja nic nie winien waszej dziewczynie.
 
Zdarzało się jednak, że miłość była szczęśliwa, lecz kochanków rozdzielała niespodziewana śmierć – oczywiście dziewczyny. 
 
008
 ilustr. Aleksandra Michalska-Szwagierczak, Hanna Grodzka-Nowak
 
Młodość i związane z nią porywy serca szybko mijają. Małżeństwo, do którego tak dążą wiejskie panny, nierzadko rozczarowuje:
 
Co spojrzę na ołtarz, 
Zaleję się łzami. 
 
Jedyną prawdziwą, szczerą miłością okazuje się ta matczyna: 
 
Bo miłość matki to głębina morza 
Czystsza niż kryształ, piękniejsza niż zorza.
 
Czasami jednak matki brakowało. Sieroctwo, tęsknota za zmarłą mamą, skarga na zły los są częstymi motywami ludowych piosenek. Osierocony Maciuś, pasąc owce, na fujarce wygrywa swe żale. Dziewczynka z tytułowej piosenki na grobie matki skarży się na złą macochę. Osierocone dzieci pociechę często znajdują w wierze: 
 
Ojca i matki ja już nie mam,
Do kogoż ja się przytulić mam.
Przytulę ja się do Jezusa, 
Gdzie jest mój ojciec i matusia. 
 
001
 ilustr. Elżbieta Wasiuczyńska, Bogusław Orliński
 
U Boga szukają też wsparcia pozostawione same sobie, często napiętnowane przez wiejską społeczność samotne matki: 
 
O, Boże, Boże mój jedyny, 
Nie opuszczaj mnie biednej dziewczyny 
I z tą małą córeczką. 
 
007
 ilustr. Wanda Orlińska
 
Wojenka, na którą wyrusza Jasieńko na siwym koniku, z szabelką u boku, to kolejny częsty temat ludowych piosenek. W wielu przewijają się motywy pożegnania i powrotu do rodzinnej wsi, nie zawsze radosnego, gdyż czasami panna, znudzona czekaniem, oddaje serce innemu. Sprawiedliwości jednak staje się zadość i kara jej nie omija – swą niestałość przypłaca życiem. Podła dziewczyna, przecież chłopak z takim żalem się z nią rozstawał: 
 
Ja jestem syn rolnika, 
Ja do wojska iść muszę. 
Koniki i płużek i dziewcze jak różę 
Ja pozostawić muszę. 
 
014
 ilustr. Jowita Płoszajska, Krystyna Michałowska
 
Niektórzy mają jeszcze mniej szczęścia i do wsi rodzinnej w ogóle nie wracają – ranni padają …na wznak pod kaliny krzak
 
Wojna to nie tylko przeznaczenie wiejskich parobków. Do boju idzie też cesarska córka, która
 
 …na wojnę ruszyła, 
Wszystkich wrogów pobiła. 
 
Czyżby początki gender?    
 
 010
 ilustr. Krystyna Michałowska, Krystyna Lipka-Sztarbałło
 
Starość – prawie nikogo nie ominie i nie zawsze jest pogodna. Sędziwy Jakub, oddawszy majątek synowi, zaczyna zawadzać: 
 
Syn mnie nie lubi, śmierci mej żąda, 
Nielitościwie na mnie spogląda. 
 
Kończąca ziemską drogę śmierć dotyka nie tylko starszych. Ludowi twórcy chętnie uśmiercali młode, niewinne dziewczyny: 
 
Dajcie mi, dajcie, tę białą szatę, 
Bo mi do grobu już przyszedł czas. 
Żegnam rodziców, swego lubego 
I żegnam, ach, bracia, was. 
 
004 
ilustr. Jolanta Kolary, Aleksandra Michalska-Szwagierczak
 
W pieśniach ludowych pojawia się też inny motyw, równie popularny jak miłość czy śmierć – od czasu do czasu ogarniający każdego z nas żal za przemijającym czasem: 
 
Kwiaty urosną, gdy maj powróci, 
Lecz młodość moja nigdy nie wróci. 
 
013
 ilustr. Bartłomiej Kuźnicki, Małgorzata Sawicka-Woronowicz
 
To prawda, czas nieubłaganie pędzi do przodu. Wraz z jego upływem zachodzą zmiany. Żaden Janek Bohatyrowicz już nie zaśpiewa, wioząc snopki z pola. Nikt dziś nie drze piór, na weselach najczęściej słychać disco polo. Ludowe piosenki i przyśpiewki można usłyszeć na festynach folklorystycznych i imprezach organizowanych przez skanseny. Pieśni ludowe, będące częścią narodowej kultury, zanikają. Wielka to szkoda, gdyż były nie tylko formą rozrywki, lecz także nośnikiem prawd życiowych, źródłem wiedzy o wiejskiej społeczności, jej obyczajowości i sposobie myślenia. Tym większe słowa uznania należą się autorkom projektu i Krasnobrodzkiemu Domowi Kultury, który podjął się trudu utrwalenia choć kilkudziesięciu z nich. 
 
011
ilustr. Rafał Strent, Julian Bohdanowicz
 
Książka Tam za dworem, za jeziorem jest nie tylko zbiorem ludowych pieśni, lecz także katalogiem wystawy, na którą złożyły się prace powstałe podczas krasnobrodzkich środowiskowych spotkań twórczych. Od 1984 roku na Roztocze zjeżdżają znani polscy artyści plastycy, by dzielić się doświadczeniami, przemyśleniami i wspólnie tworzyć. Przez dwa ostatnie lata ich inspiracją były właśnie ludowe pieśni, piosenki i przyśpiewki. Zbiór Tam za dworem, za jeziorem jest jednocześnie świadectwem ostatniej wspólnej pracy polskich ilustratorów pod kierunkiem niedawno zmarłego profesora Janusza Stannego. Jego ilustracja zdobi okładkę książki. 
 
 061
ilustr. Janusz Stanny
 
Dwudziestu dziewięciu artystów stworzyło prawie sto ilustracji, tak różnych, jak różne są pieśni, którym towarzyszą. Niektóre smutne, nastrojowe, inne zabawne, nawet frywolne. Są obrazy olejne, akwarelki, pastele i grafiki. Są rysunki czerpiące ze sztuki ludowej, przywodzące na myśl obrazki na szkle malowane, i prace nowoczesne. Jest porcelanowy talerzyk z ludowym wzorem, haftowana serwetka, gałgankowa wyklejanka. Są ilustracje przypominające papierowe wycinanki i naiwne dziecięce rysunki. Każda praca jest inna, ale wszystkie łączy jedno – radość tworzenia. 
  
009
ilustr. Artur Gołębiowski, Elżbieta Wasiuczyńska, Teresa Wilbik