Skarb getta

Adam Michejda, Skarb getta, Oficyna 4em, Warszawa 2019

W sierpniu 1942 roku dzieci z sierocińca w warszawskim getcie wraz ze swoim opiekunem Januszem Korczakiem trafiły do obozu zagłady w Treblince. Ocalało troje wychowanków, którzy w czasie wywózki pracowali po aryjskiej stronie. Ta historia zainspirowała autora Skarbu getta. Jedno z ocalałych dzieci uczynił bohaterem swojej książki. Nazwał go Dawid Kantorowicz, pozwolił mu przetrwać wojnę, a potem wysłał do Ameryki. Mały Dawid dorósł, ożenił się, doczekał syna i wnuka, który przejął po nim imię – David.

Przed śmiercią senior Kantorowicz przekazał wnukowi nietypowy spadek: zakurzone pudełko ze zniszczonym zeszytem, który okazał się pamiętnikiem pisanym przez Dawida w czasie, gdy mieszkał Domu Sierot prowadzonym przez doktora Korczaka.

Urodzony i wychowany w Ameryce David nie zna języka przodków, nie może więc pamiętnika przeczytać. O pomoc prosi szkolnego kolegę, Maksa Pilnego. W zapiskach dziadka pojawia się wzmianka o skarbie z getta. Zaintrygowani chłopcy postanawiają spędzić wakacje w Warszawie i skarb odnaleźć. Tak zaczyna się „jedna z najciekawszych przygód […] życia”... ojca Maksa, Rafała Pilnego. To on staje się głównym bohaterem książki.

David i Max schodzą na dalszy plan, a skarbu getta szuka przede wszystkim pan Rafał. Jest bardzo aktywny: bierze udział w pościgach i bijatykach, węszy i tropi. Na swojej drodze spotyka ludzi, którzy zarówno pomagają mu, jak i starają się przeszkodzić. Wszyscy to mniej lub bardziej starsi panowie.

Kiedy Rafał Pilny działa pełną parą, czynności Maksa i Davida ograniczają się do jedzenia lodów, zabaw w lesie lub w ogrodzie, pieczenia kiełbasek. Niekiedy chłopcy towarzyszą panu Rafałowi, ale najczęściej jako niemi świadkowie wydarzeń. Autor prawie nigdy nie dopuszcza ich do głosu, ciężar konwersacji zrzucając na barki Rafała Pilnego. Jedynym wygadanym dziecięcym bohaterem jest poznana w Warszawie Natalia, skarbnica wiedzy o ulicy Chłodnej. Odnoszę wrażenie, że dziewczynka pojawia się w książce tylko po to, by tę wiedzę przekazać i... wprowadzić kolejnego, rzecz jasna dorosłego bohatera.

Skarb getta, pisany z myślą o bardzo młodym czytelniku, nie oferuje temuż czytelnikowi ani jednej ciekawej postaci równej mu wiekiem. Obaj chłopcy są bezbarwni i w zasadzie zupełnie nieistotni.
Uważam to za ogromną wadę tej książki. Z kim ma utożsamić się nastolatek, który po nią sięgnie: z bohaterem w wieku swego ojca czy innym leciwym panem?

Autor nie miał pomysłu na dziecięcych bohaterów, stworzył natomiast pewną dorosłą postać, o której muszę trochę napisać. Jest nią odziany w dres „gorylowaty” osiłek z Podlasia, miłośnik zespołu Akcent (najwyraźniej autor uznał, że ośmieszanie muzyki discopolo jest dziś w dobrym tonie). Zacytuję jedną z wypowiedzi osiłka, bo z czymś takim jeszcze się w książce dla nastolatków nie spotkałam: „...wa, Stasiu, już...wa, drugą godzinę tu, ...wa, siedzę... Jak co, ...wa, robią?! ... Nic, ...wa, nie robią!... Siedzą, ...wa, i gadają...”. Fragmenty, w których występował osiłek, czytałam z niesmakiem.

Zamysłem autora było przekazanie czytelnikom wiedzy w ciekawej i przystępnej formie. To wiedza bardzo rozległa: o współczesnym Nowym Jorku i Warszawie – tej dawnej, wojennej i obecnej – oraz jej okolicach. Po części mu się to udało. Pamiętnik Dawida Kantorowicza czyta się z przyjemnością. W sposób wiarygodny oddaje on atmosferę panującą w Domu Sierot i zaznajamia z metodami wychowawczymi Korczaka. W Nowym Jorku nie byłam, więc na jego temat wypowiadać się nie będę, ale Warszawę znam dość dobrze i wiem, że ulica Żelazna nie leży na Pradze, a okolice Ząbkowskiej to nie Targówek.

Autor wykorzystuje każdą okazję, by wtłoczyć wiedzę w czytelnika, co sprawia, że książka jest przeładowana informacjami, czasami zupełnie zbędnymi (np. święty Jacek z pierogami, legenda o złotej kaczce, oszukiwanie seniorów metodą „na wnuczka”). Nie posuwają one akcji do przodu, bo mnie mają z nią związku, a ich podręcznikowy ton razi.

Współczesny „Pan Samochodzik” nie zachwyca. Książka została pomyślana jako pierwszy tom cyklu „Pilny na tropie”. Po kolejne tomy raczej nie sięgnę.