Jeleń
Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Jeleń, ilustr. Grażyna Rigall, Wydawnictwo Bajka, Warszawa 2018
Pan Jeleń. Widzimy go na okładce – zamożny elegant w dobrze skrojonym garniturze, z teczką w ręku.
Stoi na tle wieżowców ze szkła i betonu. Współczesne miasto i jego mieszkaniec – typowy przedstawiciel białych kołnierzyków. Ale nie o pracy w korporacji traktuje książka Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel, bo dla Pana Jelenia najważniejsze jest mieszkanko. Małe i przytulne, jest azylem, którego Pan Jeleń w ogóle by nie opuszczał, gdyby nie musiał. A jeśli już naprawdę musi, to wsiada do samochodu i jedzie – do pracy, sklepu, pralni, biblioteki. Jedzie znanymi uliczkami w równie znane miejsca.
Pan Jeleń miał swoje mieszkanko, a jego samochód – miejsce na parkingu. Ale do czasu. Pewnego dnia miejsce parkingowe zajął sąsiad. I żadne inne nie było wolne, nie tylko przed blokiem, w którym na Pana Jelenia czekało przytulne mieszkanko, ale nigdzie indziej. Pan Jeleń jeździł z parkingu na parking, przemierzał ulicę, za ulicą, krążył dalej i dalej, i nic… wszędzie stały samochody.
Po raz pierwszy w życiu Pan Jeleń zapuścił się w nieznane rejony zamieszkane przez różne groźnie wyglądające typki. To nie miejsca, w których można zaparkować samochód. Jechał więc Pan Jeleń i jechał, aż wjechał w tunel. A jak wiadomo, każdy tunel kończy się światełkiem. Tak było i tym razem. Światełko rozjaśniło oblicze Pana Jelenia – po raz pierwszy widzimy jego uśmiech – i odmieniło życie.
Jeleń to książka o mieszkańcu wielkiego miasta, który wiedzie schematyczne, uporządkowane życie, większość czasu spędzając w bezpiecznych czterech ścianach własnego mieszkanka. Jeśli go opuszcza, to tylko w samochodzie. To również książka o zniszczeniach, jakie w przyrodzie poczyniła cywilizacja. Wystarczy zestawić ilustracje przedstawiające las „gęsty, ciemny, nieprzenikniony” z zapchanym samochodami miastem bez jednego drzewa. Samochody są głównym elementem miejskiego pejzażu, świetnie oddanego przez ilustratorkę Grażynę Rigall. Zajmują każdy jego wolny skrawek. Gdzieś pomiędzy nimi trafia się wieżowiec. Miasto jest szare, bure, jakby spowite smogiem, nieprzyjazne (świetnie narysowane postacie zwierzęcych miejskich opryszków).
Ale jest też inny świat, który warto odkryć. To świat natury oferujący ciszę, zieleń, świeże powietrze. My, mieszkańcy miasta, przemieszczając się między pracą a domem, często zapominany o jego istnieniu. Jeleń to druga po Praktycznym panu książka, w której Roksana Jędrzejewska-Wróbel ratunku dla nas upatruje w kontakcie z przyrodą. Pan Jeleń dotarł do niej przez przypadek. Nie bądźmy jeleniami i z własnej woli korzystajmy z tego, co nam oferuje.
Autorka, pisząc Jelenia, zastosowała ciekawy zabieg literacki. O ile kot z Praktycznego pana wygląda i zachowuje się jak każdy inny przedstawiciel swojego gatunku, o tyle Pan Jeleń jest zwierzęciem uczłowieczonym. Ubrany w garnitur, wykonuje ludzkie czynności: sprząta, pracuje, prowadzi samochód. Antropomorfizacja zwierząt występuje w literaturze dziecięcej od zarania dziejów. Najczęściej służy celom dydaktycznym.
W tym przypadku jest podobnie, Pan Jeleń, wydostając się w miasta, zwraca uwagę na wielkomiejski, niezgodny z naturą tryb życia i niszczenie środowiska. Autorka idzie jednak o krok dalej. Propagując powrót do natury, odchodzi też od antropomorfizacji, pozbawia swego bohatera elementów ludzkich kojarzących się wielką aglomeracją. Pan Jeleń – któremu zapach lasu wydaje się „dziwnie znajomy” – wraca do swej zwierzęcej postaci: zdejmuje garnitur i znów staje się „jeleniem na rykowisku”.