Uśmiech

Cezary Harasimowicz, Uśmiech, ilustr. Joanna Rusinek, Wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2017

Dziewczynka na okładce doskonale ilustruje pełny tytuł książki: Niezwykle przygody Tekli, która obraziła się na… uśmiech. Chmurne czoło przykrywa grzywka, spod niej spoglądają duże czarne oczy, usta zaciskają się w krótką, wąską kreskę, ręce krzyżują na piersiach.

Tekla jest naburmuszona, zła na cały świat, bo wszystko jest beznadziejne: jej imię, szkoła, płatki owsiane i uśmiech Pani z Bilbordu, która reklamuje pastę do zębów, a najbardziej beznadziejne jest to, że mama Tekli wpadła pod samochód. Uśmiech dziewczynki poleciał razem z nią do nieba, pozostały smutek, bunt i tęsknota – wszystkie emocje towarzyszące żałobie.

251

Na ostatniej ilustracji w książce też widzimy Teklę, tylko nieco odmienioną: ta sama grzywka, wielkie oczy i ręce skrzyżowane na piersiach, ale krótka, wąska kreska jakby trochę się wydłużyła, a jej końce wygięły do góry. Co się stało, że na twarzy Tekli pojawił się nieśmiały uśmiech? Sprawiła to Pani reklamująca pastę do zębów, która uciekła z bilbordu i zjawiła w domu dziewczynki. Poznała historię Tekli i już nie mogła się uśmiechać. Zanim jednak Tekla przestanie obrażać się na uśmiech, wraz z Panią z Bilbordu przeżyje obiecane w tytule „niezwykłe przygody”. Obie, szukając bezpiecznego schronienia – Panią z Reklamy ściga detektyw Pomidor – przemierzą Warszawę i zawędrują na wieś.

252

Akcja Uśmiechu toczy się wartko, prawie jak w filmie sensacyjnym: są ucieczka i pościg, i nawet rewolwer gotowy do strzału, z piskiem opon jeżdżą samochody, wyją policyjne syreny, a czarne charaktery kończą z kajdankami na rękach. Ale – by pozostać przy terminologii filmowej, wszak autor ma z kinem wiele wspólnego – są też w Uśmiechu elementy filmu społecznego, bo dzięki prawdziwemu i czarodziejskiemu przenoszeniu się akcji poznajemy ciemne strony stolicy: pijaczków raczących się jabolem, bezdomnego żebraka grzebiącego w śmietniku, mieszkańców noclegowni i bezwzględnych pracowników agencji reklamowej.

254

Tekla jest jedynym znaczącym dziecięcym bohaterem książki. Wprawdzie gdzieś w tle pojawiają się jej szkolni koledzy, ale nie odgrywają większej roli. Dziewczynce towarzyszą dorośli, w dodatku – podobnie jak ona – obarczeni kłopotami. Bolączką niemal wszystkich jest samotność. Cierpi na nią Pani z Bilbordu, bo chociaż może pochwalić się zdjęciami z gwiazdami sportu i estrady, nie ma prawdziwego przyjaciela. Jedyna bliska jej osoba – pozostawiona na wsi matka – jest równie samotna jak ona. Nikogo nie ma Czarli, niegdyś najlepszy komik w kraju, dziś mieszkaniec noclegowni dla bezdomnych. Samotna jest starsza aspirant Róża Grom, która śpi z misiem, bo nie ma męża ani narzeczonego. O poznaniu kogoś bliskiego marzy detektyw Pomidor, który „Nie miał do kogo się przytulić i powiedzieć: «Kocham cię» albo «Fajnie być z tobą». Samotna jest czterokrotna rozwódka pani Pacuła, prezes agencji reklamowej, ale ona nie marzy, tylko wykorzystuje swoje stanowisko wobec prawnika Adasia: pakuje mu się na kolana, zmusza do pocałunku w wyszminkowany dziubek i pogilgania jej po pleckach (odważne sceny – prawie jak z filmu „nie dla dzieci”). W smutku po stracie żony pogrążony jest ojciec Tekli.

 253

Rzadko zdarza się, by autorzy książek dla najmłodszych tak dużo uwagi poświęcili problemom dorosłych bohaterów. Zazwyczaj to dorośli wspierają nieszczęśliwe dziecko i nie mają prawa do własnych słabości. Tu jest inaczej, to dziecko pomaga dorosłej, zagubionej kobiecie. Ta pomoc okazuje się zbawienna dla obu, a także dla innych (pozytywnych) bohaterów uwikłanych w sprawę.

Lekarstwem na ból po odejściu bliskiej osoby mogą okazać się inni ludzie, trzeba tylko ich dostrzec, tak jak zrobiła to Tekla. Wędrówka z Panią z Bilbordu pozwala dziewczynce odnaleźć utracony uśmiech, pogodzić się ze stratą matki. Smutek – ciekawie przedstawiony jako nocna mara – długo starał się zawładnąć jej życiem, ale w końcu dał za wygraną.

255