Reksio

 
001
 
Reksio – maleńka, urocza mieszanka chihuahuy i yorka. Nie jest to mój piesek, należy do mojej cioci i mieszka w innym mieście. Spędzamy razem tylko kilka tygodni w czasie wakacji, w gospodarstwie, które zostało nam po dziadkach. Reksio jest w naszej rodzinie od prawie pięciu lat i dał nam tyle radości, że należy mu się stronka.  
 
 014
 
Zacznę od wyglądu. W internecie znalazłam informację, że pieski rasy chihuahua są pieskami ozdobnymi. Faktycznie, Reksiowi – chociaż nie jest czystej krwi – urody nie brakuje. Jest słodki. Zdjęcia, które ilustrują tekst, pochodzą z różnych lat jego życia. 
 
 
Jego niezwykły – przyznacie – wygląd się zmieniał. Tak wyglądał w niemowlęctwie. 
 
070
 
071
 
Gdy trochę podrósł, był drobnym chudzielcem, teraz zmężniał w barach, ale tyłeczek pozostał mu szczuplutki, co powoduje, że z góry wygląda dość pociesznie. Kudełki na uszach i pod bródką raz były krótsze, raz dłuższe – podobnie jak chorągiewka na ogonku. Niemniej, w każdej postaci jest zniewalający. Ale niech ten anielski wygląd nikogo nie zmyli. Charakterek ma szatański.  
 
Oto kilka przykładów. 
 
Są pieski, które przynoszą właścicielowi kapcie, gdy ten wraca do domu. Reksio przeciwnie, po wylewnym przywitaniu się z panią, łapie jej kapcie i chowa je po kątach – niech sobie ich pani szuka, a co. 
 
015
 
Pozostawione przed sklepem pieski zazwyczaj grzecznie czekają, aż właściciel zrobi zakupy. Nie Reksio. On szczeka! Szczeka!! Szczeka!!! Jego pani jest przynajmniej pewna, że nikt go nie ukradł. Gdy wychodzi objuczona siatami, Reksio rzuca się na nią. Bynajmniej nie z tęsknoty, rzuca się ze złości, że go zostawiła. Ujada i szarpie ją za spódnicę. Reksio nie cierpi zakupów. 
 
Reksio nie przychodzi na wezwanie jak inne pieski. Można go prosić do upadłego: „Choć, Reksiuniu, kochanie moje”. Reksiunio patrzy, jakby się było powietrzem, po czym idzie własną drogą. 
 
 
Reksio lubi jeździć samochodem, ale nie lubi ostatnich chwil przed podróżą. Gdy szykujemy się do drogi, samochód zamienia się w piekło: Reksio szaleje, szczeka, miota się, szarpie i gryzie. Gdy już jakimś cudem wszyscy się usadowimy i samochód rusza, Reksio milknie, uspokaja się, przytula do jednego z pasażerów i zapada w drzemkę. Lepiej, by osoba, którą wybrał, go nie dotykała. Niepokojony, spogląda na nią z obrzydzeniem i ostentacyjnie zmienia pasażera do przytulania. 
 
036
 
Reksio szybko się uczy, zwłaszcza tego, co dla niego korzystne. Jest delikatnym pieskiem i często choruje na żołądek. Raz był tak osłabiony, że po wizycie u weterynarza pani niosła go do domu na rękach. Od tamtej pory za każdym razem, gdy bywa w lecznicy – niezależnie od stanu zdrowia – domaga się niesienia. Postępuje w myśl zasady: Byłem u lekarza, należy się transport.    
 
 
Jak większość małych piesków Reksio jest pieskiem zaczepnym. Nie boi się psów, nawet dużych, i do każdego się wyrywa. Nie jest agresywny. Chce poznać kolegę, powąchać go, pobawić się. Ale taki maluch, który śmiga jak błyskawica – raz jest na dole, raz na górze – i w dodatku ciągle ujada, może wnerwić najspokojniejszego psa. Traci taki cierpliwość i czasami Reksia potarmosi. W zeszłe wakacje, po bliskim spotkaniu z dużym wiejskim kolegą, Reksio przez kilka tygodni biegał na trzech łapach (jak zapomniał, że jest kontuzjowany, to na czterech). Ale się nie zraził. Przeciwnie, porażka – zamiast nauczyć go pokory – wyzwoliła w nim wolę walki i zemsty. Za każdym razem, gdy wróg (bo już nie przyjaciel) biegł drogą koło naszego podwórka, Reksio jazgotał pod furtką: „Wypuście mnie, dorwę go i wypatroszę”.   
 
013
 
Bywa też inaczej. Kiedyś z siostrzenicą poszłyśmy z Reksiem na spacer nad rzekę. Żeby uniknąć ganiania go po cudzych podwórkach, wzięłyśmy go na smyczkę. Wtedy nie zwracał uwagi na inne pieski, nawet przyjacielsko nastawione. Szedł dumny i blady i zdawał się mówić: „Jestem miejskim pieskiem na smyczy i nie zadaję się z wiejską hołotą”.  
 
Reksio psów się nie boi, czuje natomiast respekt przed kotami. Kiedyś gonił go taki jeden. Wprawdzie był niewielki i nie wyglądał na groźnego, ale z kotami nigdy nie wiadomo. Lepiej uciec do pani: "Przecież jestem taki malutki..."
 
025
 
026
  
Ale najbardziej Reksio boi się ścierki. Dostał nią kilka razy, nie za mocno, raczej symbolicznie, ale to wystarczyło, żeby jej widok działał wychowawczo. Zresztą dla takiego małego pieska coś dużego i fruwającego nad łepkiem wygląda groźnie niczym dementor. Reksio lubi uciekać z podwórka do sąsiadów. Węszy tam po kątach, wita się z kolegą i oczywiście nie reaguje na wezwania do powrotu. Trzeba się po niego pofatygować. Raz poszła moja mama, oczywiście ze ścierką. Wrócili, tworząc dziwną, dwuosobową procesję. Przodem szła mama, a za nią w bezpiecznej odległości dreptał Reksio i wściekle ujadał. Był wkurzony, ale strach przed tym czymś groźnym, fruwającym kazał mu wracać do domu. 
 
 
Reksio lubi być noszony. Taki mały piesek niewiele widzi: trawę, chodnik, buty. Żeby zobaczyć coś więcej, musi zadzierać łepek, a to przecież niewygodne. Domaga się więc noszenia często i natrętnie. Staje na tylnych łapkach i prosi tak długo, aż mu się ulegnie. Na rękach jest cichy i spokojny. Może tak godzinami podróżować, przyglądając się światu: w wakacje po podwórku, zimą po mieszkaniu – z pokoju do kuchni i z powrotem.   
 
Reksio kocha wieś. Na wsi ma swobodę, może biegać do woli, szczekać, ile dusza zapragnie, wygrzewać się na słoneczku i chodzić na wieczorne spacery po drodze między polami. Po powrocie do miasta pogrąża się w rozpaczy. Rozpacz jest głęboka i może trwać wiele dni. Siedzi wtedy smutny, nie bawi się, nie je. Czasami, by podkreślić swój zły stan psychiczny, chowa się za fotelem i cierpi w milczeniu. Ożywia się tylko w porach spacerów. Warto dodać, że Reksio ma ustalone godziny spacerów i żadne inne wyjścia między nimi się nie liczą. Wybija odpowiednia godzina, i choćby przed chwilą wrócił z dworu, staje pod drzwiami gotowy do wyjścia. 
 
029  030
 
Reksio cały czas ma nas na oku. Nawet kiedy wydaje się, że śpi. Najmniejszy ruch na podwórku podrywa go na łapy i rozwiązuje język – jest wyjątkowo szczekliwy. 
 
A najbardziej szczeka na ptaki, których nie znosi. Pierwsze dni po przyjeździe na wieś sterczy pod każdym drzewem z zadartym łbem i ujada. Cała okolica wie, że przyjechaliśmy na wakacje. Ucisza się dopiero, gdy ochrypnie i kark mu zesztywnieje.    
 
Reksio uwielbia się bawić. Zabawek ma sporo, a wśród nich dwie ulubione: pluszową żyrafkę i gumowego prosiaczka. Co jakiś czas Reksio niesie jedną z nich w pyszczku i szuka ofiary, to znaczy kogoś, to się z nim pobawi. Najczęściej nie ma chętnego. On nie ustępuje. Z zabawką w zębach i prośbą w oczach szuka niezmordowanie, aż w końcu ktoś się zlituje. Zabawa polega na tym, że Reksio mocno trzyma zabawkę, a ten ktoś próbuje mu ją zabrać. Reksio groźnie warczy, modulując głos. Ale frajda! Po kilku minutach szarpaniny Reksio ma dosyć. Szarpana zabawka  – w nagrodę za wytrzymałość – zostaje wylizana. Koniec zabawy. Takie seanse odbywają się kilka razy dziennie. 
 
 
Z wyjątkiem chwil na zabawę nikomu nie wolno tknąć rzeczy, która do Reksia należy. W czasie zabawy, tylko udaje groźnego. Warczy, ale nie ugryzie, a jeśli przypadkiem mu się zdarzy, to przeprosi. Co innego, gdy ktoś ścięgnie po żyrafkę lub prosiaczka wbrew jego woli – gotów jest odgryźć rękę śmiałkowi, co się połaszczył na jego własność.  
 
 
Ktoś mógłby pomyśleć, że Reksio to taki mały upiorek. Nic bardziej mylnego. Potrafi być słodki, przymilny. Jest bardzo uczuciowy. Łka przejmująco, gdy ktoś z nas choćby na chwilę zniknie z podwórka (np. pójdzie do sklepu), cieszy się, gdy wróci. Przytula się, zaczepia łapką, gdy zbyt długo nikt się nim nie interesuje – a bardzo lubi być w centrum zainteresowania. Miewa napady miłości i potrafi być wylewny. Wylizuje nas z wielką determinacją i czasami trudno się od niego uwolnić. 
 
Nikt nie powie, że Reksio to nijaki, bezbarwny piesek, który tak stoi, jak się go postawi. Reksio jest barwny niczym tęcza, ma charakter – czasami trudny i własne zdanie – najczęściej inne od naszego. Podporządkował nas sobie i robi z nami, co chce. Ale i tak bardzo go kochamy. I Reksio nas kocha… ale tylko wtedy, gdy ma na to ochotę. 
 
069