Ojcowski (kieszonkowy) Park Narodowy

„Zielono mi” – tak powinien brzmieć tytuł opisu mojej wycieczki do Ojcowskiego Parku Narodowego. Spędziłam w nim trzy upalne majowe dni, a zieleń drzew – poprzecinana bielą skał – towarzyszyła mi na każdym kroku. Wzgórza wokół Doliny Prądnika są gęsto porośnięte drzewami, które jesienią z zielonej zmieniają barwę na żółtą i czerwoną. Jesienne obrazki widnieją na większości folderów reklamujących park ojcowski. Ja jednak pojechałam tam wiosną – i było pięknie. 

070

Wybrałam też inny – nie „zielony” – tytuł i umieściłam w nim wyraz „kieszonkowy”, bo Ojcowski Park Narodowy jest tak malutki, że trzy dni wystarczą, by z grubsza go zobaczyć. 

044

Dolina Prądnika – najdłuższa dolina parku. Jej dołem wartko płynie niewielki potok Prądnik, a po bokach stoją białe ściany skalne, zbudowane z wapieni górnojurajskich. Jakieś 150 milionów lat temu szumiało tu morze. Pływały w nim żyjątka, których szczątki osadzały się na dnie i tworzyły skały. Z czasem morze zniknęło, a skały zostały. Proces, który rozpoczęła woda, dokończył wiatr, i tak powstały iglice, maczugi, bramy i wywierzyska. 

058
 
061
 
092
 
W wielu skałach utworzyły się jaskinie i pieczary. Przez stulecia chronili się w nich ludzie. 
 
Pierwsi osadnicy przybyli na te tereny tysiące lat temu. Na ślady człowieka prehistorycznego natrafiono między innymi w Jaskini Ciemnej, którą można zwiedzać… po ciemku, no może niezupełnie, bo ze świeczką w ręku. Uważa się ją za jedną z najstarszych siedzib człowieka w Polsce. Nasi przodkowie zamieszkiwali ją jakieś 120 tysięcy lat temu. Jak wyglądali, można zobaczyć w pobliżu wejścia do jaskini.  
 
036
 
Według legendy w innej jaskini przez sześć tygodni ukrywał się Władysław Łokietek. Walczył wtedy z królem Wacławem II o tron Polski. Dziś Grotę Łokietka – największą i najpiękniejszą w całym parku – można zwiedzać. Korytarzami dochodzi się do dwóch dużych komnat (Rycerskiej i Sypialni) oraz kilku mniejszych (np. Kuchni). Pierwsi turyści weszli do groty już w XVIII wieku… i na pamiątkę wynieśli z niej stalaktyty. Dziś nawet zdjęć nie wolno robić. 
 
Jaskinia Łokietka jest na Górze Chełmowej. Wejścia do pieczary broni krata w kształcie pajęczyny. Prawdziwa pajęczyna uratowała życie naszemu przyszłemu władcy. Ścigający go rycerze czeskiego króla dostrzegli ją u wejścia. Była nienaruszona, uznali więc, że grota jest pusta. Nie wiedzieli, że nad wejściem, w skale, jest dziura, przez którą Łokietek dostał się do środka. 
 
035
 
Groty i pieczary stanowiły schronienie aż do czasów zaborów. Mieszkańcy okolicznych miejscowości ukrywali się w nich nawet w latach pierwszej wojny światowej. Dziś jedynymi lokatorami jaskiń są nietoperze. Nietoperz jest nawet w logo Ojcowskiego Parku Narodowego. Kilka lat temu, podczas mojej pierwszej wizyty w tych stronach, byłam w Jaskini Nietoperzowej. Pamiętam szkieleciki tych stworzonek – piszczeliki cieniutkie jak igiełki.
 
Ale opuśćmy jaskinie i wyjdźmy na światło dzienne. Chodźmy do Ojcowa, niewielkiej wsi w samym sercu ojcowskiego parku. Przez lata osady strzegł zamek wzniesiony na wysokiej skale przez Kazimierza Wielkiego.
 
001
 
Do dzisiejszych czasów przetrwały jego ruiny: trochę murów, brama wjazdowa i kamienna wieża, najprawdopodobniej najstarsza część warowni. Jest też studnia, będąca ważnym elementem dawnych zamków. Zaopatrzenie w wodę pitną decydowało o ich walorach obronnych. Studnia na zamku w Ojcowie została wykuta w wapiennej skale i miała ponad 40 metrów głębokości. Dziś do połowy jest zasypana.
 
Kazimierz Wielki, na pamiątkę tułaczki swego ojca, Władysława Łokietka, nadał warowni nazwę Ociec. Później zmieniono ją na Ojców. 
 
002
 
W XIX wieku Ojców zapełnił się kuracjuszami, którzy ściągali tu tłumnie – zwłaszcza z pobliskiego Krakowa – by poratować zdrowie i nacieszyć oczy pięknymi widokami. Budowano pensjonaty i hotele, łączące motywy zdobnicze swojskie i zapożyczone. Tak powstał styl szwajcarsko-ojcowski. A Ojców stał się modnym letniskiem, zwanym polską Szwajcarią. 
 
Niektóre budynki przetrwały do dziś, na przykład dwie duże białe wille: Pod Łokietkiem i Pod Kazimierzem. Stoją naprzeciw siebie w parku zdrojowym. W pierwszej – starszej, bo pochodzącej z 1860 roku – jest dziś Muzeum Ojcowskiego Parku Narodowego im. profesora Władysława Szafera, orędownika objęcia Doliny Prądnika i jej okolic ochroną. 
 
007
 
W drugiej mieści się ośrodek Edukacyjno-Dydaktyczny Ojcowskiego Parku Narodowego. 
 
 008 
 
Dyrekcja parku ma swą siedzibę w willi Jadwiga, pochodzącej z przełomu XIX i XX wieku. 
 
013
 
Zabytkową drewnianą willę – Bazar Warszawski – dzielą ojcowskie Muzeum Regionalne PTTK i sklep spożywczy. Willę zbudowano jako pensjonat pod koniec XIX wieku. Niestety, w 1976 roku spłonęła. Odbudowując ją, zadbano, by przywrócić jej pierwotny wygląd – wszystkie charakterystyczne elementy stylu szwajcarsko-ojcowskiego.   
 
009
 
Zachowało się też kilka innych domów i pensjonatów. 
 
004
Willa Bazar Lwowski
 
003
Willa Zacisze
 
005
Willa Stanisławówka 
 
W zielonym domku, siedzibie ojcowskiego oddziału PTTK, rośnie drzewo. Jego korona wystaje z dachu.   
 
 010
 
011
 
012
 
Ojców jest niewielki, niemal cały zobaczyć można ze skały Jonaszówka. 
 
 041
 
086
Willa Pod Kometą
 
Prądnik jest takim sobie skromnym potoczkiem, po którym pływają kaczki. Ma jednak coś niezwykłego, co wyróżnia go spośród innych  swoją kapliczkę. Brzegi Prądnika spina bowiem kaplica „Na Wodzie” pw. świętego Józefa Rzemieślnika (Robotnika). Jej osobliwa lokalizacja jest udaną próbą obejścia carskiego ukazu zabraniającego wznoszenia budynków sakralnych na ziemi ojcowskiej i dowodem na to, że „Polak potrafi”. 
  
068
 
Kapliczka stanęła w 1901 roku, na tle skały, w miejscu dawnych łazienek zdrojowych. Jest drewniana, malutka, ma ażurową wieżyczkę i aż trzy ołtarze, przywodzące na myśl szczyty wiejskich chałup. Obraz w ołtarzu głównym namalowała w 1901 roku jedna z kuracjuszek. 
 
W latach 1895-1937 nieopodal kapliczki stał ogromny dom zdrojowy Goplana. Pozostała po nim… łąka, zwana Goplaną.  
 
Ojców otaczają wzgórza poprzecinane wąwozami. Jednym z nich jest wąwóz Ciasne Skałki. Przypomina Góry Stołowe: na trasie jest wiele pokrytych mchem wapiennych głazów i skał o fantastycznych kształtach.
 
046
 
Tu w krzakach czai się lew. 
 
 045
 
Wąwóz kończy się (albo zaczyna – zależy, jak kto idzie) skalną bramą, zwaną Bramą Krakowską. Tworzą ją dwie bryły wapienne o wysokości 15 metrów. Jej nazwa pochodzi od szlaku handlowego, który rzekomo biegł tędy do Krakowa.
 
047
 
076
 
Gdy wyjdziemy z wąwozu i staniemy w Bramie Krakowskiej, zobaczymy potężny masyw skalny. To Koronna Góra – wapienne skały w kształcie baszt i iglic.
 
088
 
Jej najciekawszą częścią jest skała przypominająca ludzką rękę, tzw. Rękawica. Legenda głosi, że to ręka Boga, który uratował tutejszą ludność chroniącą się przed Tatarami w Jaskimi Ciemnej, zasłaniając wejście do niej.
 
084
 
048
 
Na Koronną Górę prowadzi szlak turystyczny, jedyny prawdziwie „górski” w całym ojcowskim parku. Na jej szczycie i na sąsiadującym z nią wzgórzu Okopy utworzono punkty widokowe, z których podziwiać można najpiękniejsze widoki na Dolinę Prądnika.
 
 
Między Koronną Górą a Okopami leżą pozostałości wczesnośredniowiecznego grodziska – Wyszogrodu. Najprawdopodobniej założył je książę Konrad Mazowiecki. 
 
Wróćmy do Bramy Krakowskiej. Tuż obok niej jest Źródło Miłości, które na wieki – miejmy nadzieję – połączyło MM i EP. 
 
020
 
Trzeba się napić i iść dalej – do Prądnika Korzkiewskiego. Po drodze, po obu stronach potoku, stoją domki, które wyglądają jak z bajki. 
 
006
  
043
 
A za nimi ciągną się potężne skały. 
 
080
     
081
 
083
 
077
 
Pod jedną ze skał (z krzyżem na szczycie) jest Dom Pomocy Społecznej im. świętego Brata Alberta. 
 
031
 
A trochę dalej jest ośrodek rekolekcyjny należący do Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego. Wspólnota otrzymała go w darze od pustelnika brata Bogumiła Mariana Adamczyka. Warto się tam wybrać, choćby ze względu na jego niesamowite położenie – tuż pod skałą, zwaną Łaskawcem.
 
W skale znajduje się Grota Matki Bożej Łaskawej, a obok jest tablica poświęcona żołnierzom AK.
 
W latach 80. XX wieku na terenie ośrodka zbudowano kaplicę pw. Zstąpienia Chrystusa Pana do Otchłani. Obok niej, częściowo na skałach, ustawiono kilkanaście kapliczek ufundowanych przez wiernych – tworzą Drogę Krzyża i Chwały.  
 
 
Gdzieś tam obok, w grocie masywu skalnego Sukiennice, jest chata pustelnika. Od 1962 roku mieszka w niej brat Bogumił. Jest tam nawet zameldowany. Nie mogłam jej znaleźć, a nie było kogo spytać. Jedyne żywe istoty, które spotkałam w ośrodku rekolekcyjnym, wyglądały tak: 
 
021
 
Wiele skał Ojcowskiego Parku Narodowego ma swoje nazwy. Czasami pochodzą od ich kształtu, czasami wiążą się z jakąś postacią lub legendą. Nazwa Łaskawiec wiąże się z legendą o wstrętnym, skąpym panie. Pozwolił on jednemu ze swych poddanych uprawiać jęczmień na szczycie skały, pod warunkiem że część plonów przypadnie jemu. Pewnego razu postanowił sprawdzić uczciwość chłopa, wdrapał się na szczyt i spadł. Poddani, by uhonorować skałę, która uwolniła ich od dręczyciela, nazwali ją Łaskawcem.
 
W Ojcowie, u wylotu wąwozu Wrześnik, między skałami Panieńskimi i Kawalerskimi, stoi Igła Deotymy. Skała otrzymała swą nazwę na cześć pisarki Jadwigi Łuszczewskiej, tworzącej pod pseudonimem Deotyma. Podobno podczas wizyty w Ojcowie zatrzymała się w pobliskiej wili Pod Koroną.
 
071
 
Jednak bez wątpienia najbardziej znaną skałą Ojcowskiego Parku Narodowego jest Maczuga Herkulesa.  
 
A skoro o maczudze, to czas na wyprawę do Pieskowej Skały. Z Ojcowa prowadzi do niej droga asfaltowa, całe szczęście w maju mało uczęszczana. Jej pobocze naszpikowane jest skałami. Są wśród nich potężne Skały Wernyhory i mniejsze Skały Wdowie. Ktoś obdarzony bujną wyobraźnią dostrzeże w nich sylwetki kobiet dziećmi na rękach. 
 
062
 
063
 
064
  
072
 
Dotarłam do celu wyprawy…  
 
I tu powinien być sztandarowy widok znany z folderów turystycznych: Maczuga Herkulesa na tle zamku w Pieskowej Skale.
 
032
 
Maczuga jest, zamek niby też, ale jakiś taki skromniutki, malutki, ukryty w rogu zdjęcia, bo… niestety w renowacji. Cieszy mnie, że tyle miejsc w Polsce się „odnawia”, ale czy nie mogłyby robić tego w innym terminie. Na palcach jednej ręki mogę policzyć wycieczki, na których nie widziałam zabytku zastawionego rusztowaniami. 
 
Zamek w Pieskowej Skale miałam przyjemność zwiedzić kilka lat temu, nie rozpaczałam więc zbytnio. Powstał w XIV wieku jako jedna z fortyfikacji na szlaku Orlich Gniazd. Od strony Prądnika był niezdobyty, bo stanął się na kilkunastometrowej skale.
 
034
 
Zamek wzniósł Kazimierz Wielki, ale przez lata należał on do rodu Szafrańców, którzy uczynili z niego renesansową rezydencję. Zapewne było to kosztowne. Szafrańcowie znaleźli więc oryginalny sposób na zdobycie pieniędzy. Zapraszali bogatych kupców, podejmowali ich wspaniałą ucztą, po czym umieszczali w izbie, by odpoczęli. Goście nawet nie przeczuwali, że będzie to odpoczynek wieczny. Izba wyposażona była w zapadnię, a pod zapadnią ziała przepaść.
 
Pieskowa Skała to przysiółek wsi Sułoszowa. Według tradycji nazwa miejscowości pochodzi od imienia Piotr, noszonego przez Szafrańców. Na Piotra pieszczotliwie mówiono Pieś albo Piesiek. 
 
Zamek wielokrotnie niszczony i przebudowywany po drugiej wojnie światowej odzyskał swój renesansowy wygląd. 
Często występował w filmach. W Janosiku jest siedzibą hrabiego Horvatha. W Panu Wołodyjowskim w zamkowym ogrodzie Zagłoba przekonuje pana Michała, by porzucił zakon, w Potopie na zamku Kmicic rozmawia z Bogusławem Radziwiłłem, a w Ogniem i Mieczem, na wewnętrznym zamkowym dziedzińcu Skrzetuski spotyka Wołodyjowskiego.
 
Stojąca obok zamku Maczuga Herkulesa ma prawie 30 metrów wysokości. Na jej czubku znajduje się metalowy krzyż upamiętniający pierwszą udokumentowaną wspinaczkę na skałę. Wyczynu tego dokonał w 1933 roku niejaki Leon Witek. Nie był pierwszy. Ubiegł go pewien Anglik, który w połowie XIX wieku przybył specjalnie w Dolinę Prądnika, by wdrapać się na maczugę. Ponoć udało mu się, ale niestety nie ma na to przekonujących dowodów. 
 
Tę niewątpliwą atrakcję turystyczną – jaką jest Maczuga Herkulesa – zawdzięczamy czarnoksiężnikowi Twardowskiemu, który obiecał diabłu, że odda mu duszę, jeśli ten przyniesie w okolice Ojcowa jedną ze skał z Suchej Beskidzkiej i postawi ją do góry nogami. Diabeł wywiązał się z zadania, dzięki czemu możemy podziwiać ten cud przyrody, który za nic ma prawa grawitacji. 
 
Z drugiej strony maczuga nie prezentuje się już tak atrakcyjnie. A upartego można dopatrzeć w niej twarzy – Twardowskiego czy diabła?  
 
033
 
Do Ojcowa wróciłam inną drogą, najpierw szlakiem czarnym, potem niebieskim, szłam przez las, skrajem wsi, jakimś wąwozem ciemnym i śliskim po deszczu.
 
Dotarłam do Grodziska. W XIII wieku znajdował się tu gród obronny, wzniesiony przez Henryka Brodatego. Kilkanaście lat później Bolesław Wstydliwy przekazał Grodzisko swojej siostrze Salomei, która owdowiawszy, wstąpiła do zakonu klarysek. Na ruinach obronnego zamku Salomea zbudowała kościół i klasztor. Klaryski mieszkały w nim do początków XIV wieku. Po ich odejściu budynki popadły w ruinę. O Grodzisku przypomniano sobie w XVII wieku, kiedy Salomeę uznano za błogosławioną. Wtedy w miejscu dawnej świątyni wzniesiono „kompleks religijny”. Niestety, gdy tam byłam, trwały prace remontowe. 
 
Ci, którzy będą mieć więcej szczęścia i przyjadą tu po zakończeniu remontu, zobaczą: barokowy kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, domki modlitewne w kształcie grot oraz pustelnię błogosławionej Salomei. Jak głosi legenda, Salomea przeżyła w niej osiem lat.
 
017
 
Za kościołem stoi obelisk wsparty na grzbiecie słonia, z którego trąby kiedyś tryskała woda. Został wzniesiony na cześć zwycięstwa Jana III Sobieskiego pod Wiedniem.
 
018
 
Przed kościołem zaś jest kolumna, na której pierwotnie stała rzeźba błogosławionej Salomei. W 1900 roku zdmuchnęła ją wichura. Salomea nie wróciła na swoje miejsce, zastąpiła ją święta Klara, założycielka zakonu klarysek.
 
019
 
Kościół otacza mur, który zdobią figury przedstawiające Bolesława Wstydliwego i Henryka Brodatego oraz członków ich rodzin.  
 
Cały ten kompleks jest położony na wysokiej na kilkadziesiąt metrów skale. Widoki z niej cudne.
 
073
 
079
 
Widoków nie ma natomiast z najwyższego wzniesienia w Ojcowskim Parku Narodowym, Chełmowej Góry. Porastają ją lasy. Góra nie jest wysoka – wznosi się na niecałe 500 metrów – i jej pokonanie nie nastręcza kłopotów. Wiedzie na nią taka sobie leśna dróżka – trochę pod górę, trochę po prostym. Pół godziny i jest się w Grocie Łokietka. 
 
Drugie co do wysokości wzniesienie na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego to Złota Góra. W latach międzywojennych przeznaczono ją pod budowę osiedla uzdrowiskowego. Z tego okresu pochodzi kilka domów: Lenartówka, Sokołówka i Zosia. 
 
014
 
Pensjonat Zosia – byłam tu, byłam kilka lat temu, i bardzo miło wspominam.   
 
Dla tych, którzy nie lubią się wspinać, pozostaje Dolina Sąspowska. Spokojna, spacerowa, wije się między dwiema górami – Złotą i Chełmową. Tworzy rozległe łąki. Widoki, jak wszędzie w Ojcowskim Parku Narodowym, urozmaicają skałki. 
 
037
 
040
 
Dnem doliny płynie słynący z czystości potok Sąspówka. W latach 80. XX wieku wprowadzono do niego bobry, które jednak po kilku latach się wyprowadziły. A teraz zmieniły zdanie, i znów są.  
 
038
 
039
 
Cóż, zielono mi było, ale się skończyło. 
 
Jeszcze kilka słów o kwaterze, choć wahałam się, czy w ogóle o niej pisać. Do tej pory pisałam jedynie o miejscach, które z przyjemnością wspominam. Tym razem nie do końca był to przyjemny pobyt. 
 
Ojców jest malutki, trudno więc o nocleg. Ceny też nie są niskie. Trochę z konieczności, a trochę z ciekawości wybrałam zajazd Zazamcze.
 
 094
 
Na stronie www ma doskonałe opinie gości i chyba te dobre oceny trochę uśpiły właścicieli. Na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku, budynek przyjemny i ładnie położony. Dobrze wyposażona łazienka – była nawet suszarka do włosów. Pokój – dwójka – maluteńki. Dla mnie miejsca starczyło, jak dwie osoby mogą się w nim pomieścić, tego nie wiem. Pościel czysta, gorzej z łazienką. Brudek na półce na kosmetyki. Zgłosiłam to właścicielce. Wyglądała na obrażoną, ale przysłała panią, która wyszorowała całą łazienkę, nie tylko półeczkę. Zabrała się nawet za porządki w pokoju. Rano przy śniadaniu szklanka też nie grzeszyła czystością. Znów zgłosiłam to właścicielce. Tego już było dla niej za wiele – najwyraźniej lubi tylko tych gości, którzy są zadowoleni. Trudno.
 
Był jednak pewien optymistyczny akcent. Na korytarzu stał ogólnodostępny czajnik. Korzystało z niego sporo osób, więc też wyglądał na "steranego życiem". Gdy ostatniego dnia wieczorem wróciłam do swojego pokoju, zauważyłam, że czajnik odzyskał sklepową biel – nauka nie poszła w las.
 
Zajazd Zazamcze nie jest złym miejscem. Ma wiele plusów. Ale jeśli na stronie umieszcza się same pozytywne, powiedziałabym entuzjastyczne, opinie i za pokój żąda sporej sumy, to wszystko powinno lśnić. A jeśli gość zgłasza uwagi – i ma rację – to właścicielka powinna go przeprosić. Słowa „przepraszam” nie usłyszałam.  
 
 
Pisząc ten artykuł, korzystałam z przewodnika Polskie parki narodowe na weekend, Pascal, Bielsko-Biała 2000, tekstu: J. Partyka, Ojcowski Park Narodowy. Mapa panoramiczna, Wydawnictwo „Karpaty” – Andrzej Łączyński, Kraków 1996, oraz z materiałów reklamowych dostępnych w zwiedzanych obiektach.
maj 2015